​Policja zidentyfikowała zamachowca, który na Manhattanie wjechał w tłum ludzi. W ataku zginęło osiem osób, a około 13 zostało rannych. Według amerykańskich mediów, są dowody wskazujące, że mężczyzna był sympatykiem dżihadystycznego Państwa Islamskiego.

29-letni Sajfullo Habibullaewicz Sajpow to imigrant z Uzbekistanu. Do Stanów Zjednoczonych przyjechał w 2010 roku. Dostał wtedy zieloną kartę. Mieszkał na Florydzie i tam też wyrobił sobie prawo jazdy. Potem pracował jako kierowca Ubera.

Sajpow nie miał przeszłości kryminalnej. Według śledczych, w przeszłości był tylko czterokrotnie karany mandatami drogowymi.

Wczoraj około 14 nowojorskiego czasu Sajpow wypożyczył pickupa. Godzinę później wjechał nią w tłum ludzi na chodniku na Manhattanie. Następnie wybiegł i - według świadków - wymachiwał pistoletami. Jak się okazało, był uzbrojony w broń pneumatyczną.

Mężczyzna podczas ataku krzyczał "Allahu akbar", czyli "Bóg jest wielki". Media ustaliły, że na miejscu zdarzenia śledczy znaleźli dowody, które mogłyby wskazywać na powiązania z Państwem Islamskim. Były to m.in. notki napisane po arabsku i zdjęcie flagi terrorystycznej organizacji.

Przyjaciel Sajpowa Kobiljon Matkarow w rozmowie z Fox News powiedział, że Uzbek był zawsze "bardzo miły i bardzo przyjacielski". Nie sprawiał wrażenia człowieka zradykalizowanego. Ostatni raz widzieli się kilka miesięcy temu. Sajpow przeniósł się wtedy do Nowego Jorku w poszukiwaniu nowej pracy. 

Terrorysta został wczoraj postrzelony przez policję i trafił do szpitala. Po przebytej operacji władze określiły jego stan jako "zadowalający". Teraz śledczy będą sprawdzali, czy 29-latek faktycznie miał powiązania z terrorystycznymi ugrupowaniami, czy był jedynie sympatykiem.

(az)