"Nauczył mnie, jak żyć, jak być człowiekiem" - napisała w oświadczeniu Meghan McCain, córka zmarłego w sobotę amerykańskiego senatora Johna McCaina. "Zmarł na swoich własnych warunkach, otoczony ludźmi, których kochał" - oświadczyła z kolei jego żona Cindy McCain.

"Nauczył mnie, jak żyć, jak być człowiekiem" - napisała w oświadczeniu Meghan McCain, córka zmarłego w sobotę amerykańskiego senatora Johna McCaina. "Zmarł na swoich własnych warunkach, otoczony ludźmi, których kochał" - oświadczyła z kolei jego żona Cindy McCain.
Senator John McCain zmarł w wieku 81 lat /SHAWN THEW /PAP/EPA

Senator John McCain zmarł wczoraj. Miał 81 lat. Polityk od roku cierpiał na nowotwór mózgu. McCain zmarł dzień po tym, jak zrezygnował z leczenia. Skłoniły go do tego postępy choroby.

Byłam z ojcem do końca jego dni - tak jak on był ze mną od początku mego życia. W ciągu tych 33 lat wychował mnie, uczył, poprawiał, pocieszał, zachęcał i wspierał we wszystkim - napisała córka senatora McCaina, Meghan McCain. Kochał mnie, kochałam jego. Nauczył mnie, jak żyć. Dzięki jego miłości i trosce z dziewczynki stałam się kobietą, pokazał mi, jak być człowiekiem - podkreśliła Meghan McCain. Jestem tym, kim jestem, dzięki niemu. Teraz moim zadaniem jest brać z niego przykład, żyć, tak jakby tego oczekiwał - dodała.

Mam złamane serce. Jestem tak szczęśliwa, że mogłam przeżyć przygodę mojego życia, kochając tego niesamowitego mężczyznę przez 38 lat - napisała natomiast żona Johna McCaina, Cindy McCain. Zmarł, tak jak żył - na własnych warunkach, otoczony przez ludzi, których kochał, w miejscu, które kochał najbardziej - stwierdziła.

John McCain w czasie wojny wietnamskiej był pilotem. W październiku 1967 roku trafił do wietnamskiej niewoli, w trakcie której był więziony w kilku obozach jenieckich, gdzie poddawany był ciężkim torturom. Mimo to nie ujawnił żadnej informacji, poza swoimi danymi oraz stopniem wojskowym. Wielki szacunek zyskał z to, że jako syn admirała marynarki wojennej USA, dowódcy operacji wojennych na Pacyfiku, mógł zostać zwolniony z wietnamskiej niewoli przed innymi jeńcami, ale odmówił preferencyjnego traktowania.

Do USA wrócił w 1973 roku, po podpisaniu w Paryżu porozumień pokojowych między walczącymi stronami. Po powrocie stał się bohaterem prasy, która poświęcała mu dużo miejsca w swoich artykułach.

W 2000 roku ubiegał się o nominację republikanów na urząd prezydenta i wygrał prawybory w kilku stanach. Nominację Partii Republikańskiej uzyskał jednak wówczas gubernator Teksasu George W. Bush.

Osiem lat później, po wygraniu prawyborów w 21 stanach, zapewnił sobie nominację Partii Republikańskiej na jej kandydata w wyborach prezydenckich w 2008 roku. W noc powyborczą, opierając się na niekorzystnych dla siebie nieoficjalnych wynikach z kluczowych stanów, uznał swoją porażkę z Barackiem Obamą.

Republikanin był uważany za "jastrzębia", jeśli chodzi o relacje z Rosją. Jak pisał Reuters, był zwolennikiem zaangażowania USA na świecie i w NATO oraz wywierania presji na Moskwę w związku z Ukrainą. Zabiegał o zwiększenie wojskowej pomocy USA dla sił zbrojnych Polski, Estonii, Litwy i Łotwy oraz przyspieszenie prac nad tarczą antyrakietową w Europie.

(mpw)