Trener reprezentacji Szwecji juniorek do lat 18 w piłce ręcznej, udającej się na mistrzostwa świata do Macedonii Północnej, został w piątek zatrzymany na lotnisku Kastrup w Kopenhadze. Podczas odprawy mężczyzna powiedział, że ma w bagażu... bombę. Jeden z terminali został natychmiast ewakuowany.

Szkoleniowca odprowadzono w kajdankach na przesłuchanie.

Media nie podały jego personaliów, lecz szwedzka federacja piłki ręcznej SHF natychmiast go zawiesiła i poprosiła o zastępstwo Tomasa Axnera, selekcjonera szwedzkiej kadry A kobiet. Pomimo urlopu natychmiast się zgodził, aby - jak powiedział - "ratować turniej młodych, ambitnych piłkarek po tej żenującej sytuacji".

Axner jest legendą szwedzkiej piłki ręcznej i rekordzistą zarówno Niemiec, jak i Szwecji w ilości strzelonych bramek. Grając w Bundeslidze zdobył ich 1103, a w szwedzkiej Eliteserien - 1079.

"Niesłychanie głupie zachowanie"

Szwedki w swoim pierwszym meczu MŚ w sobotę grały bez trenera i poniosły porażkę z Islandią 17:22. Tłumaczyły po meczu, że były zagubione i wytrącone z równowagi po incydencie w Kopenhadze.

Takie zachowanie jest niesłychane, głupie i niegodne stanowiska selekcjonera drużyny narodowej, więc nie będzie taryfy ulgowej i wobec tego człowieka zostaną wyciągnięte poważne konsekwencje - powiedziała Hanna Fogelstroem z SHF.

Kiedy ktoś mówi, że ma w bagażu bombę, natychmiast uruchamiamy alarm. To nie są żarty i takie mamy procedury, więc natychmiast ewakuowaliśmy terminal numer 2. Mężczyzna został wieczorem zwolniony, lecz będzie odpowiadał przed sądem - wyjaśnił inspektor Espen Godiksen z kopenhaskiej policji na antenie kanału duńskiej telewizji TV2.