Rozpoczął się trzeci tydzień poszukiwań sióstr Elizy i Henrietty Huszti, które ostatni raz widziane były w nocy z 6 na 7 stycznia przy moście królowej Wiktorii nad rzeką Dee w Aberdeen. Wtedy też z telefonu jednej z nich została wysłany SMS. Potem ślad się urywa.

Szkocka policja po raz kolejny zaapelowała o wszelkie informacje związane z losem poszukiwanych od 7 stycznia sióstr. Ostatnim śladem jest zapis monitoringu, który zarejestrował kobiety kilkanaście minut po godz. 2:00 w nocy z 6 na 7 stycznia przy moście królowej Wiktorii nad rzeką Dee w Aberdeen.

Teraz policja potwierdziła, że mniej więcej o tej samej porze z telefonu Henrietty został wysłany SMS do właścicielki wynajmowanego przez siostry mieszkania. Kobieta napisała, że rezygnują one z najmu i nie będą przedłużać umowy. Chwilę po godz. 2:12 telefon został wyłączony i od tego czasu nie był już aktywny.

Jak dotąd policja ustaliła, że po przejściu przez most siostry skręciły na ścieżkę wzdłuż rzeki Dee i skierowały się w stronę Aberdeen Boat Club. Następnie ślad się urywa.

Jak poinformował "The Independent", sprawę zaginięcia zgłosiła właścicielka wynajmowanego przez kobiety lokum. Po otrzymaniu wiadomości, kobieta weszła do mieszkania sióstr i zobaczyła, że wszystkie ich rzeczy zostały w środku.

Do poszukiwań zaangażowano m.in. helikopter policyjny, nurków, a także psy poszukiwawcze. Ponadto specjalny zespół funkcjonariuszy analizuje kilka godzin nagrań monitoringu miejskiego.

Nie ma zbyt wielu informacji

Zaraz na początku poszukiwań policja poinformowała, że na nagraniach z kamer poszukiwane nie wyglądały, jakby były pod wpływem środków odurzających lub w złym stanie psychicznym. Pochodząca z Węgier rodzina sióstr podkreśliła jednak, że kobiety zazwyczaj nie spacerowały o tak późnej porze.

Trwa szeroko zakrojone dochodzenie i podkreślam, że nie ma nic, co sugerowałoby jakiekolwiek podejrzane okoliczności lub działanie przestępcze - podkreślił David Howieson z policji w Aberdeen, cytowany przez lokalne media.

W weekend poprzedzający zaginięcie kobiety rozmawiały telefonicznie z żyjącą na Węgrzech matką i - jak podkreślają członkowie rodziny - nic nie wskazywało, by któraś z nich miała przeżywać trudny czas lub była niestabilna.

Szkockie służby poinformowały, że współpracują z węgierską policją, która z kolei pozostaje w kontakcie z rodziną zaginionych.

32-letnie Eliza i Henrietta oraz mieszkająca na Węgrzech Edit są trojaczkami, mają też brata Jozsefa.