Do poważnych zamieszek doszło w niedzielę wieczorem w Bristolu w południowo-zachodniej Anglii podczas protestu przeciw projektowi ustawy o policji i przestępczości. Część uczestników podpalała samochody policyjne i zaatakowała komisariat.

W centrum Bristolu, wbrew policyjnym zaleceniom, zgromadziło się w niedzielę po południu kilka tysięcy osób. Początkowo protest przebiegał spokojnie, ale wieczorem część uczestników zaatakowało komisariat policji, wybijając w nim szyby i malując graffiti na fasadzie, podpalało policyjne samochody i rzucało petardami.

Jak poinformowała policja, demonstranci podpalili dwa samochody, w innych przecięli opony, kilku funkcjonariuszy odniosło obrażenia, przy czym jeden ma złamaną rękę, a inny - żebra. Na razie nie podano, czy dokonane zostały jakiekolwiek aresztowania, ale policja oświadczyła, że takie zachowanie spotka się z poważnymi konsekwencjami.


To jest najgorsza przemoc w Bristolu od wielu, wielu lat. To naprawdę bezprecedensowa przemoc. Od czterech do sześciu, a prawdopodobnie więcej funkcjonariuszy jest poważnie rannych, a niektórzy mają połamane kości. Nic nie wskazywało, że dojdzie do takiej erupcji - powiedział Andy Roebuck, szef regionalnej policji Avon i Somerset.

Konserwatywna minister spraw wewnętrznych Priti Patel opisała wydarzenia w Bristolu jako "nie do przyjęcia". "Bandytyzm i zakłócenia porządku przez mniejszość nigdy nie będą tolerowane. Nasi policjanci narażają się na niebezpieczeństwo, aby chronić nas wszystkich" - podkreśliła.


Laburzystowski burmistrz Bristolu Marvin Rees powiedział, że rozumie "frustrację" z powodu projektu ustawy, ale jako powiedział, "niszczenie budynków w centrum naszego miasta, niszczenie pojazdów, atakowanie naszej policji nie zrobi nic, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że ustawa przejdzie".



W minionym tygodniu Izba Gmin rozpoczęła pracę nad rządowym projektem ustawy o policji, przestępczości, wyrokach i sądach. Kontrowersje budzi w niej to, że zwiększa ona uprawnienia policji w ograniczaniu protestów, które mogą powodować zakłócenia dla mieszkańców i przedsiębiorstw, a także uprawnienia już w czasie ich trwania. Złożenie projektu ustawy zbiegło się w czasie ze sprawą uprowadzenia i zamordowania przez funkcjonariusza policji w Londynie 33-letniej kobiety Sary Everard oraz użyciem siły przed policję w czasie czuwania ku jej czci w poprzedni weekend. Zarówno tamto czuwanie, jak i późniejsze protesty przeciwko projektowi ustawy były nielegalne, bo z powodu restrykcji epidemicznych demonstracje są obecnie zabronione.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Po morderstwie 33-latki Brytyjczycy wyszli na ulice. Oskarżony policjant