Chiny są głównym podejrzanym o hakerski atak na jedną z amerykańskich agend rządowych, w wyniku którego wykradzione zostały dane milionów Amerykanów – oświadczył dyrektor wywiadu USA James Clapper.

Właściwie Chińczykom należą się wyrazy uznania za to, co zrobili, biorąc pod uwagę trudności, z jakimi wiązał się ten atak - powiedział Clapper.

Według "Wall Street Journal" Clapper powiedział, że w sytuacji, kiedy USA nie grożą odpowiedzią na hakerskie ataki, Waszyngton musi się skoncentrować na działaniach obronnych. Ostrzegł, że  rząd USA i firmy amerykańskie będą celami hakerskich ataków, dopóki politycy nie zajmą się problemem "braku środków odstraszania".

Rządowa agencja ds. personelu (Office of Personnel Management - OPM) przyznała w tym miesiącu, że hakerzy wykradli dane 4,2 miliona obecnych i byłych pracowników federalnych. Niektóre media twierdziły nawet, że wykradzione mogły zostać dane aż 18 milionów Amerykanów.

OMP przechowuje dane o wszystkich pracownikach federalnych, sprawdza też osoby, które ubiegają się o dostęp do tajnych informacji. Osoby te m.in. podają w ankiecie, czy w przeszłości miały problemy z alkoholem i narkotykami, czy chorowały psychicznie, były zatrzymane przez policję lub ogłaszały bankructwo. W formularzach podaje się też dane kontaktowe członków rodziny oraz znajomych.

(mpw)