Włoskie linie Alitalia odwołały wczoraj wieczorem pięć lotów. Największy włoski dziennik Corriere Della Sera twierdzi, że wszystko z powodu meczu Włochy-Ukraina.

Gazeta pisze o dziwnym zbiegu okoliczności i przywołuje wypowiedzi kilku osób z Alitalii, które mówią, że w przeszłości przy okazji ważnych meczów na mundialu podobne sytuacje już się zdarzały. Stewardesy i piloci w ostatniej chwili informowali, że są chorzy i nie mogą lecieć. W rzeczywistości zostawali w domu, by obejrzeć mecz.

Wydaje się, że podobnie było także wczoraj. O godzinie 21 gdy Francesco Totti i jego kompani rozpoczęli pojedynek z Ukrainą, loty do Palermo, Turynu, Bolonii, Cagliari i Katanii anulowano. Bez żadnego uprzedzenia. Na rzymskim lotnisku Fiumicino zapanował chaos. 400 pasażerów z biletami było gotowych do lotu. Po odprawie dowiedzieli się jednak, że nie polecą, bo brakuje personelu.

Alitalia próbowała załatwić zamienne loty w innych liniach, ale bezskutecznie. Pechowcy spędzili noc w hotelu. Pechowcy dodajmy podwójni, bo zanim dojechali do centrum miasta po perypetiach na lotnisku mecz już zapewne się skończył.