Krajowy Związek Nauczycieli (NUT) zorganizował pierwszy od 1987 roku strajk w Anglii i Walii. Akcją protestacyjną dotkniętych zostanie prawie osiem tysięcy szkół. Strajkujący domagają się podwyżki co najmniej na poziomie 4-procentowej inflacji, a nie jak twierdzą, 2-procentowej jałmużny, jaką zaproponował im rząd.

Szkoła jest praktycznie zamknięta, odbywają się jedynie zajęcia zastępcze dla klas, które mają w tym roku egzaminy - mówi jeden z gimnazjalistów.

Nauczyciele uważają, że negocjacje z brytyjskim ministerstwem oświaty nie przyniosły żadnych skutków i że lepszy od topniejącego morale jest strajk. Dziś pierwszy ostrzegawczy ale niewykluczone, że będą kolejne.

Opinia publiczna nie ma większego zrozumienia dla nauczycieli. Brytyjska Izba Handlu ocenia, że strajk przyniesie firmom prywatnym stratę szacowaną łącznie na 68 mln funtów, ponieważ rodzice będą musieli wziąć dzień wolny, by zająć się dziećmi.

Dziennik "The Independent" zauważa, że średnia płaca nauczyciela jest obecnie 19 proc. wyższa niż przed 11 laty, gdy laburzyści doszli do władzy, a zatrudnienie w szkołach znacznie wzrosło. Według gazety rząd nie ugnie się pod żądaniami płacowymi nauczycieli.

Średnia płaca nauczycieli wynosi w Wielkiej Brytanii ok. 34 tys. funtów rocznie, wobec ogólnokrajowej średniej ok. 29 tys. funtów.