Ponad tysiąc osób wciąż nie wróciło do domów po tragicznej Love Parade. Prokuratura podała, że w sumie rannych było ponad 500 ludzi. Trzeba było udostępnić drugi numer gorącej linii, bo jeden nie wystarczał. Po śmierci 19 fanów techno w Duisburgu obok żałoby trwają przesłuchania i kontrola dokumentów.

O ustaleniu miejsca pobytu swoich bliskich marzą tysiące ludzi. Numery infolinii do tej pory wybrano już około sześciuset tysięcy razy. Nic dziwnego, że nie wszystkim udaje się połączyć. Oprócz tych telefonicznych infolinii uruchomiono więc specjalny adres mailowy, gdzie też można pytać o krewnych. W szpitalach nadal jest 43 rannych, życie nikogo z nich nie jest już zagrożone.

To nie był wypadek, ale przestępstwo – tak organizatorzy innych niemieckich festiwali oceniają organizację Love Parade w Duisburgu. Prokuratura wciąż prowadzi śledztwo przeciw nieznanym osobom, na razie nikt personalnie nie poniósł odpowiedzialności, ale to wobec ujawnianych niedociągnięć wydaje się kwestia czasu. Burmistrz Duisburga rozważa swoją dymisję, ale na razie organizatorzy - czyli też miasto - apelują o spokojne ustalenie faktów.