Znów podniósł się poziom wody w Wenecji. 70 proc. powierzchni historycznego centrum miasta znalazło się w niedzielę pod wodą. Poziom przypływu osiągnął 150 centymetrów. To trzecia powódź w tym tygodniu. Położony najniższej w mieście zalany plac świętego Marka został zamknięty. „Po pierwsze bezpieczeństwo" - tak burmistrz Luigi Brugnaro uzasadnił swoją decyzję o zamknięciu placu.

Ze względu na bezpieczeństwo burmistrz Luigi Brugnaro  zdecydował o zamknieciu placu św. Marka. Strażnicy miejscy, brnąc w wodzie powyżej kolan, usunęli z placu drewniane podesty, po których można chodzić w dniach przypływu. W niedzielę przed południem woda była tak wysoka, że sięgała powierzchni podestów. Później, woda zaczęła opadać.

Burmistrz Luigi Brugnaro na sobotniej konferencji prasowej zaapelował do mieszkańców, by jak najszybciej dokumentowali i szacowali straty, jakie ponieśli w wyniku powodzi.



Rekord padł we wtorek, gdy było 187 centymetrów wody; w piątek osiągnęła ona poziom 154 cm. Eksperci mówią, że jest to najgorszy dla Wenecji tydzień od 1872 roku.

Włoska prasa: Wenecji grozi wyludnienie

W dniach rozgorzała dyskusja na temat przyszłości Wenecji, w związku z tym, że miasto ucierpiało przez osttanie fale powodziowe, które zalewają miasto.
Miasto, którego duża część znalazła się pod wodą, a obecnie stoi w obliczu groźby kolejnej wysokiej fali, przeżywa od lat inny dramat - wyludnienie. Przypomniał o tym Dziennik "Avvenire" wskazuje, że miastu grozi wyludnienie. Argumentuje to danymi - co roku wyjeżdża stamtąd na zawsze tysiąc mieszkańców; codziennie średnio trzy osoby.

To najlepiej świadczy o tym, jak bardzo krucha i bezbronna wobec wody jest Wenecja. Realną groźbą, przed jaką stoi jej ludność, to samotność ludzi starszych i ucieczka młodzieży. W rezultacie może stać się "wyludnioną perłą" - zaznacza gazeta. Obawy te nasiliły się właśnie teraz, gdy tysiące osób poniosły ogromne straty, ponieważ zalane zostały ich domy, firmy, warsztaty, sklepy, punkty usługowe, lokale gastronomiczne.

Według prognoz do roku 2028 będzie tam coraz mniej rodzin z dziećmi, a pozostaną przede wszystkim ludzie starsi, powyżej 80. roku życia.