W Wenecji ogłoszono najwyższy, czerwony alert pogodowy. Dziś oczekiwana jest kolejna wysoka fala przypływu. Ma ona sięgać tym razem 150 centymetrów.

Dziś w nocy poziom tzw. acqua alta wyniósł około metra. Przed południem ma wzrosnąć o dalsze 50 centymetrów. Przyczyną tego zjawisko będzie między innymi silny wiatr scirocco, któremu przez kilka dni mają towarzyszyć ulewne deszcze.

Prognozowany poziom 150 centymetrów oznacza, że pod wodą znajdzie się 70 proc. obszaru miasta. To dodatkowo skomplikuje skrajnie trudną sytuację po największej od ponad pół wieku powodzi - we wtorek poziom przypływu wyniósł 187 cm. Już teraz straty szacuje się na setki milionów euro.

Zabytki mogą "postarzeć się w błyskawicznym tempie"

Wczoraj rząd Włoch wprowadził w Wenecji stan kryzysowy. Zalany jest nadal Plac Świętego Marka. Dziennik "Corriere della Sera" przytacza w piątek opinie ekspertów, którzy podkreślają, że największym wrogiem architektonicznego dziedzictwa Wenecji jest znacznie bardziej słona niż zwykle woda morska. Ich zdaniem może spowodować gigantyczne szkody, niszcząc przede wszystkim wielowiekowe marmury zarówno w bazylice św. Marka, jak i w wielu zabytkach. Rekordowo wysoka zawartość soli w wodzie, w której zanurzone są fundamenty, kolumny, balustrady, posągi i inne fragmenty architektury może okazać się straszliwym zagrożeniem dla nich i spowodować, że "postarzeją się w błyskawicznym tempie"- twierdzą konserwatorzy zabytków i historycy sztuki.

Zamkniętych jest wiele zalanych sklepów, są problemy z dostawami niektórych artykułów żywnościowych. Kolejny dzień z rzędu zamknięte będą wszystkie szkoły. Powódź nie powstrzymała jednak turystów - ci wciąż masowo przyjeżdżają do Wenecji.