"Byli piękną parą" - tak ambasada Izraela w USA napisała w mediach społecznościowych o pracownikach tej placówki, którzy zginęli przed waszyngtońskim Muzeum Żydowskim. Yaron Lischinsky i Sarah Lynn Milgrim zostali zastrzeleni przez 30-latka, który krzyczał "Wolna Palestyna". Wiadomo, że izraelscy dyplomaci mieli zaręczyć się w przyszłym tygodniu.
Ambasada Izraela w USA podała nazwiska zamordowanej pary. Wiadomo, że Yaron Lischinsky miał się oświadczyć swojej dziewczynie. Kupił w tym tygodniu pierścionek z zamiarem oświadczenia się w przyszłym tygodniu w Jerozolimie - mówił na konferencji prasowej ambasador Izraela w USA, Yechiel Leiter.
"Żadne słowa nie są w stanie wyrazić głębi naszego żalu i przerażenia tą druzgocącą stratą. Nasze serca są z ich rodzinami, a ambasada będzie przy nich w tym strasznym czasie" - napisała we wpisie ambasada Izraela w USA.
Makabryczne wydarzenia rozegrały się w środę o godzinie 21:08 czasu lokalnego. Policja otrzymała kilka zgłoszeń o strzelaninie, do której doszło przed budynkiem Muzeum Żydowskiego w centrum Waszyngtonu.
Gdy policjanci dotarli na miejsce, kobieta i mężczyzna już nie żyli. Wiadomo, że wcześniej para wyszła z imprezy, która odbywała się w muzeum.
W związku ze strzelaniną zatrzymany został 30-letni Elias Rodriguez z Chicago. Świadkowie zeznali, że przed dramatem widzieli go chodzącego tam i z powrotem przed muzeum. Po zbrodni wszedł do muzeum. Tam został zatrzymany przez policję. Krzyczał "Wolna Palestyna".
Świadkowie, którzy byli w muzeum, zeznali, że gdy mężczyzna wszedł do budynku, myśleli początkowo, że to ktoś, kto uciekł przed napastnikiem. Pomyśleliśmy, że po prostu potrzebuje pomocy i bezpiecznego schronienia - powiedziała jedna z kobiet.
Ludzie go uspokajali, podawali mu wodę, opiekowali się nim. Nie wiedzieliśmy, że był kimś, kto wykonywał egzekucje z zimną krwią - mówił inny mężczyzna.
On był strzelcem. Kiedy policja się pojawiła, powiedział: "Ja to zrobiłem. Jestem nieuzbrojony" - dodał.
Powiedział: "Zrobiłem to dla Gazy. Wolna Palestyna" - relacjonował.