Nowojorska policja zatrzymała 13 osób podejrzanych m.in. o włamania i szabrowanie sklepów w dzielnicach ewakuowanych przed nadejściem cyklonu Sandy. Tymczasem liczba ofiar śmiertelnych żywiołu wzrosła do ok. 50. Poszkodowani komunikują się na Twitterze. Tam umieszczają apele o pomoc.

Większość szabrowników zatrzymano w Brooklynie i Queens. Postawiono im zarzuty włamania, szabrowania, bezprawnego wkroczenia na teren prywatny oraz stawiania oporu przy zatrzymaniu. W ciągu dnia policja zwiększyła swoje patrole na ewakuowanych obszarach, żeby odstraszyć potencjalnych szabrowników.

Twitter w służbie poszkodowanym

Ważną rolę jako centrum wymiany informacji między dotkniętymi katastrofą mieszkańcami Nowego Jorku a policją i organizacjami pomocowymi pełnił serwis mikroblogowy Twitter. Wiele osób łączyło się z portalem przez smartfony, ponieważ podtopienia i wybuchające gdzieniegdzie pożary pozbawiły prądu - i dostępu do komputera - kilka milionów mieszkańców.

Po raz pierwszy Twitter stworzył specjalną stronę "#Sandy", która służyła jako wielka tablica ogłoszeń i wymiany najświeższych informacji o rozwoju wydarzeń związanych z przejściem cyklonu. Na stronie wyświetlają się komunikaty wybranych użytkowników, m.in. burmistrza Nowego Jorku Michaela Bloomberga i gubernatora stanu New Jersey Chrisa Christiego. Od czasu przejścia tsunami w Japonii wiemy, że Twitter może w wielu przypadkach zadziałać jak lina ratunkowa - powiedziała rzeczniczka Twittera Rachael Horwitz.

Z portalu korzystały również organizacje - Amerykański Czerwony Krzyż czy regionalne centra zarządzania kryzysowego. Zwykli użytkownicy zamieszczali tam apele o pomoc dla zagrożonych osób oraz wymieniali się ofertami pomocy.

Za pośrednictwem Twittera jeden użytkownik chory na cukrzycę poprosił o udostępnienie lodówki i przechowanie zastrzyków insulinowych, gdy w jego dzielnicy przerwano dostawy prądu. Twitter prawdopodobnie uratował też życie starszej mieszkance jednej z dzielnic Brooklynu, która uzyskała pomoc dzięki zamieszczonej tam informacji.

Wykorzystanie internetu podczas tej kryzysowej sytuacji ujawniło też swoją ciemną stronę. Już w poniedziałek, gdy Sandy uderzyła we wschodnie wybrzeże USA, po sieci zaczęły krążyć sfabrykowane zdjęcia ukazujące burzowe chmury spowijające Statuę Wolności czy rekina pływającego w jednej z zalanych dzielnic.

Trwa szacowanie strat

Cyklon Sandy słabnie, jednak zagrożenie jest w dalszym ciągu niezażegnane. Prezydent Barack Obama ostrzegł, że "wciąż istnieje niebezpieczeństwo powodzi i uszkodzeń linii energetycznych".

Według wstępnych szacunków straty materialne na skutek przejścia cyklonu zimowego Sandy przez północno-wschodnie tereny USA wyniosą ok. 20 mld dolarów. Jeśli dodatkowo uwzględni się straty poniesione przez firmy z tytułu zawieszonej w tych dniach działalności, ostateczny koszt wyrządzonych szkód będzie znacznie wyższy - zwraca uwagę CNN.

Największe straty odnotowano w stanach Nowy Jork i New Jersey, gdzie po przejściu wichury zniszczone lub częściowo uszkodzone zostały budynki, drogi i linie energetyczne.

Tymczasem rośnie liczba ofiar śmiertelnych żywiołu. Jak podaje agencja dpa, w dotkniętych regionach zginęło nawet 50 osób, z czego w samym tylko Nowym Jorku - 22. Ostatnie doniesienia mówiły o ponad 40 zabitych, w tym 18 w Nowym Jorku.