Władze USA nie są przeciwne temu, by skazany w 1987 roku na dożywocie za szpiegostwo na rzecz Izraela Jonathan Pollard został w listopadzie przedterminowo zwolniony z więzienia - poinformował dziennik "Washington Post".

Izraelski rząd od dawna starał się o wypuszczenie go na wolność i umożliwienie mu wyjazdu do Izraela, ale natrafiał dotąd niezmiennie na odmowne stanowisko Waszyngtonu.

Kwestia ta pojawia się ponownie w chwili, gdy atmosfera stosunków między obu państwami uległa wyraźnemu pogorszeniu. Izrael ostro skrytykował zawarte niedawno porozumienie pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i Niemiec z Iranem w sprawie jego programu atomowego, które uważa za czynnik zagrożenia własnego bezpieczeństwa.

Biały Dom zaznacza jednak, że przyszłość Pollarda nie ma z tą kwestią nic wspólnego. O jego statusie prawnym rozstrzygnie "zgodnie ze standardowymi procedurami" państwowa komisja ułaskawień - oświadczyła cytowana przez "Washington Post" rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Alistair Baskey.

Pracującego wtedy jako cywilny analityk dla wywiadu piechoty morskiej USA Pollarda aresztowano w listopadzie 1985 roku pod zarzutem przekazywania Izraelowi ściśle tajnych dokumentów. Przyznał się on potem do winy i został w 1987 roku skazany na dożywotnie więzienie.

Według "Washington Post" ministerstwo sprawiedliwości oświadczyło, iż orzeczony wobec Pollarda wyrok zawiera klauzulę uprawniającą go do ubiegania się o warunkowe zwolnienie po odbyciu 30 lat kary. By temu zapobiec, rząd musiałby udowodnić, że skazany naruszał więzienne przepisy lub że istnieje prawdopodobieństwo wznowienia przez niego działalności przestępczej.

Resort zasygnalizował jednocześnie, że rząd nie będzie blokował umorzenia reszty kary. Ministerstwo sprawiedliwości zawsze stało i nadal stoi na stanowisku, że Jonathan Pollard powinien ponieść całkowitą karę za swe poważne przestępstwo, która w jego przypadku wynosi co najmniej 30 lat więzienia - powiedział dziennikowi rzecznik ministerstwa Marc Raimondi.

(abs)