Urzędniku dostałeś prezent-łapówkę? Oddaj ją państwu, a potem wykup dla siebie - takie nowe zasady wprowadził rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew. Ma to pomóc w ograniczeniu łapówkarstwa w Rosji, jednym z najbardziej skorumpowanych państw świata.

Rozporządzenie Miedwiediewa precyzuje, że drogie prezenty i podarunki, czyli tzw. dowody wdzięczności, automatycznie stają się własnością Skarbu Państwa i mogą zostać sprzedane na aukcji. Jeśli jednak urzędnik jest do nich bardzo przywiązany, może je odkupić. Jeżeli nie znajdą się chętni na takie podarki, powinny one zostać komisyjnie zniszczone.

Celem rozporządzenia jest ograniczenie wszechobecnej korupcji. Rosjanie wobec tego pomysłu są jednak sceptyczni. Zamówienia rządowe i przetargi, wszyscy o tym wiedzą, nie odbywają się uczciwie. Jeżeli któregoś z naszych urzędników na Placu Czerwonym wychłostać po gołych pośladkach, to może by pomogło - mówi jeden z mieszkańców Moskwy w rozmowie z korespondentem RMF FM.

Rosyjskie prawo jest w sprawie takich dowodów wdzięczności bardzo liberalne. Urzędnicy bez obaw mogą przyjmować od petentów prezenty, jeżeli ich wartość nie przekracza równowartości 300 złotych. Taki prezent nie jest uznawany za łapówkę. W Rosji powszechnym zwyczajem jest wręczanie urzędnikom upominków, co ma przyspieszyć załatwienie sprawy.

(abs)