Akcja ratunkowa w ukraińskiej kopani została przerwana ze względu na groźbę nowego wybuchu metanu. W niedzielę w sztolni kopalni imienia Zasiadki w Doniecku doszło do eksplozji. Do tej pory znaleziono ciała 72 osób.

Istnieje groźba kolejnego wybuchu - powiedział dziennikarzom jeden z członków sztabu kryzysowego Mychajło Wołynec. Według niego, w strefie, gdzie doszło do wybuchu i trwa pożar, znajduje się około 30 ciał. Nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności i powiedzieć, że w takich warunkach nikt nie może przeżyć - powiedział Wołynec, cytowany przez doniecki portal internetowy Ostro.org.

Rodziny górników, którzy w momencie wybuchu pracowali pod ziemią, skarżą się na brak jakichkolwiek informacji o ich bliskich. Rano około stu ludzi przerwało łańcuch ochrony wokół siedziby dyrekcji kopalni i wdarło się do gabinetu przebywającego tam wicepremiera Ukrainy Andrija Klujewa. Rodziny domagały się oficjalnej listy zabitych i podania przyczyn wybuchu w kopalni. Klujew odpowiedział, że jest na to jeszcze za wcześnie.

Do wybuchu w kopalni im. Zasiadki doszło na głębokości ponad 1000 metrów w niedzielę, kilka minut po godz. 2.00 w nocy czasu polskiego. Pod ziemią pracowało wtedy ok. 450 górników nocnej zmiany. Większość z nich została ewakuowana. Dochodzenie w sprawie przyczyn wybuchu wszczęła prokuratura w Doniecku. Jak podał jej szef, Witalij Mazura, śledztwo toczy się w związku z podejrzeniem "naruszenie norm bezpieczeństwa" w kopalni.