Ukraina może oddać Rosji swoje sieci dystrybucji gazu - poinformował Jurij Bojko, ukraiński minister paliw i energetyki. W grę wchodzi oddanie kontroli nad lokalnymi sieciami dystrybucji, nie ma mowy o głównej magistrali przesyłania błękitnego paliwa na Zachód. W zamian Kijów chce dostępu do rosyjskich złóż gazu.

Informację dotyczącą możliwości objęcia przez Rosję kontroli nad częścią udziałów w ukraińskich magistralach gazowych rozpowszechnił na początku lutego prezydent Rosji Władimir Putin. Oznajmił wówczas, że Kijów jest gotów na to ustępstwo w zamian za uzyskanie dostępu do rosyjskich złóż.

Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz, poproszony w dniu wystąpienia Putina o skomentowanie jego słów, nie wykluczył możliwości przystania na tę propozycję. Kilka dni później pod wpływem protestów opozycji zapewnił jednak, że sieć gazociągów tranzytowych pozostanie własnością Kijowa.

Opozycja nie zadowoliła się wyłącznie obietnicami. Blok Julii Tymoszenko zablokował otwarcie sesji parlamentarnej, domagając się przyjęcia specjalnej ustawy, zakazującej wszelkich manipulacji z gazociągami.

Ukraińska sieć przesyłania gazu składa się z 35 tyięcy kilometrów gazociągów, 122 stacji kompresorowych i 13 ogromnych podziemnych zbiorników do magazynowania paliwa. System ten jest zdolny do transportowania 170 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Średnio Rosja eksportuje przez Ukrainę na Zachód około 120 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie.