O tym, czy do tureckiej konstytucji wprowadzone zostaną poprawki zmieniające ustrój polityczny kraju z parlamentarnego na prezydencki, decydowali w dzisiejszym referendum Turcy. Do wzięcia udziału w plebiscycie uprawnionych było ponad 55 milionów ludzi. Pierwsze wstępne wyniki spodziewane są wczesnym wieczorem.

O tym, czy do tureckiej konstytucji wprowadzone zostaną poprawki zmieniające ustrój polityczny kraju z parlamentarnego na prezydencki, decydowali w dzisiejszym referendum Turcy. Do wzięcia udziału w plebiscycie uprawnionych było ponad 55 milionów ludzi. Pierwsze wstępne wyniki spodziewane są wczesnym wieczorem.
Po lewej: prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan (fot. TOLGA BOZOGLU), po prawej: młoda Turczynka w Stambule oddaje głos w referendum (fot. CEM TURKEL) /TOLGA BOZOGLU, CEM TURKEL /PAP/EPA

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan apelował w sobotę, ostatnim dniu kampanii przedreferendalnej, o wysoką frekwencję. Przekonywał, że proponowane zmiany pozwolą zapewnić krajowi bezpieczeństwo, stabilność i rozwój gospodarczy.

Zgodnie z propozycjami zmian, prezydent miałby być jednocześnie szefem państwa i rządu, mógłby sprawować władzę za pomocą dekretów, zyskałby uprawnienie rozwiązania parlamentu i większy wpływ na wymiar sprawiedliwości.

Umożliwiłoby to przywrócenie w Turcji kary śmierci, do czego dąży Erdogan.

Jeżeli wygra opcja "tak" i uda się znowelizować konstytucję, będzie to oznaczało skupienie ogromnej władzy w rękach Erdogana, który będzie mógł rządzić w Turcji przez kolejnych 12 lat. Sprawowanie urzędu prezydenta nadal będzie ograniczone do dwóch kadencji, ale ich liczenie rozpocznie się na nowo.

Turecka opozycja ostrzega, że jeśli wygra opcja "tak", to kraj stanie na krawędzi autorytaryzmu, a nawet tyranii.

(mpw, e)