Mała, niepozorna, a jednak śmiertelnie groźna. Ośmiornica niebieskopierścieniowa, czyli Hapalochlaena, to jeden z najbardziej zabójczych mieszkańców oceanów. O jej istnieniu przypomniała dramatyczna historia brytyjskiego turysty, który na Filipinach nieświadomie wziął w ręce jedno z najbardziej niebezpiecznych zwierząt świata.
- Spędzający wakacje na Filipinach Brytyjczyk nagrał ośmiornicę niebieskopierścieniową, jedno z najbardziej jadowitych stworzeń na świecie.
- Te małe ośmiornice, choć niewielkie, mają toksyczny jad - tetrodotoksynę, która może zabić w kilkanaście minut.
- Ukąszenie jest często bezbolesne i może pozostać niezauważone, ale prowadzi do paraliżu i problemów z oddychaniem.
- Bądź na bieżąco! Wejdź na stronę główną RMF24.pl
Ośmiornica niebieskopierścieniowa, znana naukowo jako Hapalochlaena, to niewielki głowonóg, którego długość wraz z rozpostartymi ramionami rzadko przekracza 20 centymetrów. Jej charakterystyczną cechą są intensywnie niebieskie pierścienie, które pojawiają się na ciele zwierzęcia, gdy czuje się zagrożone.
Wbrew pozorom to nie rozmiar, lecz jad czyni ją jednym z najgroźniejszych zwierząt na naszej planecie.
Hapalochlaena zamieszkuje płytkie, przybrzeżne wody Australii, Nowej Gwinei, Indonezji, Japonii i Filipin. Najczęściej spotykana jest na skalistych wybrzeżach, rafach koralowych, wśród morskiej roślinności oraz w szczelinach skał i opuszczonych muszlach. Można ją napotkać już na głębokości kilku centymetrów, co czyni ją szczególnie niebezpieczną dla ludzi kąpiących się w tych rejonach.
To, co czyni ośmiornicę niebieskopierścieniową tak wyjątkowo groźną, to jej jad - tetrodotoksyna. Według National Library of Medicine, "tetradotoksyna jest około tysiąc razy silniejsza od cyjanku".
Toksyczna substancja powoduje paraliż mięśni, w tym tych odpowiedzialnych za oddychanie.
Brak antidotum oznacza, że jedyną szansą na przeżycie jest natychmiastowa pomoc medyczna i podtrzymywanie funkcji życiowych, przede wszystkim sztuczne oddychanie, aż do momentu usunięcia toksyny z organizmu.
Co istotne, ukąszenie ośmiornicy często jest bezbolesne i może początkowo pozostać niezauważone. To sprawia, że ofiara może nie zdawać sobie sprawy z zagrożenia, dopóki nie pojawią się objawy zatrucia - osłabienie, trudności w oddychaniu, a w skrajnych przypadkach śmierć przez uduszenie. Szacuje się, że nawet 80 proc. ofiar umiera w ciągu czterech godzin od zatrucia, choć śmierć może nastąpić już po kilkunastu minutach.
Wbrew obiegowym opiniom, ośmiornice niebieskopierścieniowe nie są agresywne. Atakują człowieka wyłącznie w obronie własnej - gdy zostaną przypadkowo dotknięte, nadepnięte lub wyciągnięte z kryjówki.
Są mistrzyniami kamuflażu i większość czasu spędzają w ukryciu, unikając kontaktu z ludźmi. Jednak ich niewielkie rozmiary i fascynujące ubarwienie sprawiają, że łatwo je przeoczyć lub - jak w przypadku turysty z Filipin - omyłkowo uznać za nieszkodliwą ciekawostkę.
W ostatnich dniach media społecznościowe obiegła historia Andy’ego McConnella z Wielkiej Brytanii, który podczas wakacji na Filipinach nagrał "malutką, kolorową ośmiornicę". Chcąc podzielić się egzotycznym znaleziskiem, podniósł ośmiornicę i zbliżył do kamery, ukazując jej niebieskie pierścienie.
Jak sam przyznał, nie wiedział, że trzyma w rękach jedno z najbardziej jadowitych stworzeń na świecie. Dopiero fala komentarzy pełnych przerażenia i ostrzeżeń uświadomiła mu, że był o włos od tragedii.
"Moje bliskie spotkanie ze śmiercią" - tak nazwał swoje nagranie, gdy internauci uświadomili mu, jak niebezpieczną istotę miał w dłoniach. "Nie miałem pojęcia, jak śmiertelnie niebezpieczne zwierzę trzymam w ręku" - przyznał w rozmowie z mediami.
*** POLECAMY TAKŻE: Myślał, że nagrywa malutką ośmiornicę. Był chwilę od śmierci


