Trzech funkcjonariuszy włoskiej żandarmerii Carabinieri zginęło, a co najmniej 15 osób zostało rannych w wyniku najprawdopodobniej celowo wywołanej eksplozji gazu w gospodarstwie niedaleko Werony. Do tragedii doszło podczas próby eksmisji trójki rodzeństwa – dwóch braci i siostry.

  • W północnych Włoszech, niedaleko Werony, doszło do eksplozji domu.
  • Wybuch najprawdopodobniej był celowy i związany z eksmisją lokatorów.
  • Nie żyje trzech żandarmów, a kilkanaście osób jest rannych.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

Sprawę opisał portal BBC.

Według władz eksplozja nastąpiła, gdy policjanci i strażacy weszli do budynku, by wykonać sądowy nakaz eksmisji. Gospodarstwo miało zostać opuszczone z powodu długów właścicieli. W wyniku wybuchu budynek został doszczętnie zniszczony, a huk eksplozji słychać było nawet 5 kilometrów dalej.

Na miejscu zatrzymano mężczyznę i kobietę, a trzeci członek rodzeństwa został schwytany po krótkiej ucieczce. Wszyscy są po pięćdziesiątce i trafili do szpitala. Wśród rannych jest także 11 innych funkcjonariuszy Carabinieri, trzech policji państwowej oraz strażak.

Według prokuratora z Werony Raffaele Tito, wybuch był "z góry zaplanowanym i zamierzonym zabójstwem". W ruinach znaleziono także koktajle Mołotowa. Budynek był w złym stanie technicznym i nie miał prądu. Tuż przed eksplozją funkcjonariusze mieli usłyszeć "syczenie" - prawdopodobnie od odkręcanych butli z gazem.

Jak podkreślają sąsiedzi, rodzeństwo już wcześniej groziło, że "wysadzi się w powietrze", jeśli zostaną zmuszeni do opuszczenia domu. Minister spraw wewnętrznych Matteo Piantedosi przyznał, że wcześniejsze próby eksmisji kończyły się niepowodzeniem, a sytuacja była napięta. To czas żałoby - powiedział.

Włoscy politycy, w tym minister obrony Guido Crosetto, oddali hołd poległym funkcjonariuszom, podkreślając ich poświęcenie w służbie państwu.