Przywrócić przynajmniej w miarę stabilne relacje - taki jest zdaniem komentatorów minimalny cel pierwszego spotkania prezydentów: USA Joe Bidena i Rosji Władimira Putina w Genewie. Dzisiejszy szczyt ma trwać około 4-5 godzin. Przewiduje się dwie rundy rozmów, w planach nie ma natomiast wspólnego posiłku - wynika z zapowiedzi.

Joe Biden jest w szwajcarskim mieście od wczoraj. Władimir Putin przyleciał do Genewy dzisiaj, po godz. 12.

Spotkanie przywódców obu krajów miało rozpocząć się około godziny 13 w willi La Grange nad Jeziorem Genewskim. Ostatecznie zaczęło się niecałe pół godziny później.

Władimir Putin przyjechał do willi La Grange prosto z lotniska. Według lokalnych mediów odmówił protokolarnego spotkania z przedstawicielami władz Szwajcarii zaraz po przylocie, argumentując, że nie przybył z wizytą do tego kraju, ale wyłącznie na szczyt.

Jak relacjonuje wysłannik RMF FM do Genewy Paweł Balinowski, do willi La Grange najpierw dotarł Putin, potem Biden. Rosyjski prezydent pojawił się punktualnie, a nie tak jak się spodziewano, z dużym opóźnieniem. Panowie zniknęli na chwilę w rezydencji, potem wyszli razem z prezydentem Szwajcarii.

Zaraz potem Władimir Putin i Joe Biden z oszczędnymi uśmiechami na twarzach stanęli do zdjęć i uścisnęli sobie ręce. Weszli do środka, usiedli w fotelach i zamienili parę słów jeszcze przed kamerami. Mam nadzieję, że to spotkanie będzie produktywne - powiedział Putin. Zawsze lepiej spotkać się twarzą w twarz - odpowiedział Biden. Chwilę później drzwi za prezydentami się zamknęłe.

Po 16:00 zakończyły się rozmowy prezydentów z udziałem szefów MSZ i nastąpiła przerwa, po niej rozpoczną się rozmowy w poszerzonym składzie. Następnie planowane są osobne konferencje prasowe prezydentów. Pierwsza będzie Putina.

"Przełamania się chlebem" nie będzie

Dominuje przekonanie, że nie dojdzie do zasadniczego przełomu po miesiącach relacji pełnych napięć.

Biden, który zna osobiście Putina z czasów, gdy był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych, staje teraz przed nowym zadaniem. Podobnie jak jego poprzednicy w Białym Domu, i on ma nadzieję na zmianę stanowiska Rosji i postępowania jej lidera.

Prezydent USA przystąpił do rozmów z Putinem mając, jak mówił, pełne poparcie swych partnerów z G7 i NATO.

Choć, jak zapowiedziano, nie będzie "przełamania się chlebem", ważne jest, co powtarza się w komentarzach, to, aby doszło do przełamania lodów, a w wyniku tego do znalezienia pola możliwej współpracy.

Pewne szanse na poprawę klimatu są, bo zarówno Biden, jak i Putin w ostatnich dniach złożyli deklaracje, odebrane jako pojednawcze tony.

Amerykański przywódca, który wcześniej nazwał prezydenta Rosji "zabójcą", przed przyjazdem do Genewy stwierdził, że Putin jest "inteligentny, twardy" i że jest "godnym przeciwnikiem".

Z kolei w wywiadzie dla NBC rosyjski prezydent powiedział, że słowo "zabójca", którego użył wobec niego Biden, rozumie jako synonim "hollywoodzkiego macho".

Przygotowując grunt przed spotkaniem Joe Biden zapewnił także, że nie dąży do konfliktu z Rosją. Ocenił, że chodzi o to, by zdecydować, w jakich sferach możliwa jest współpraca. Ale odpowiemy, jeśli Rosja będzie kontynuować swoje szkodliwe działania - ostrzegł.

"Najważniejsze, to zatrzymać się przed przepaścią" - tak w Moskwie komentuje się rozmowy Putin-Biden. Przedstawiciele rosyjskich władz nie mają jednak złudzeń, że podczas tego spotkania uda się osiągnąć jakieś istotne rezultaty, które skutkowałyby "nowym otwarciem" czy podpisaniem jakiegoś dokumentu.

"Potencjał naszych rozbieżności i momentów konfliktu jest tak duży, że nie ma powodu, aby oczekiwać postępu w osiągnięciu porozumienia" - tak mówił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Chociaż dodał, że spotkanie jest bardzo, bardzo ważne.

Również szef MSZ Siergiej Ławrow nie ma złudzeń i nie przewiduje żadnych przełomów. Podkreśla jednak wagę samego spotkania twarzą w twarz przywódców dwóch potęg nuklearnych.

Sam Putin przed spotkaniem nakreślił następujący plan: to przede wszystkim odbudowa kontaktów osobistych i nawiązanie dialogu. 


Najgorsze relacja od zakończenia zimnej wojny

Choć oczekiwania są realistycznie umiarkowane, większość amerykańskich stacji telewizyjnych w relacjach ze szwajcarskiego miasta nazywa szczyt "historycznym", a stan wzajemnych relacji określa wręcz jako najgorszy od zakończenia zimnej wojny.

Biden przekonywał też w tych dniach, że w interesie obu stron i całego świata jest określenie możliwości współpracy i próby jej realizacji.

A w miejscach, gdzie się nie zgadzamy, wyraźne nakreślenie czerwonych linii - zastrzegł.

Władimir Putin widzi w Bidenie człowieka, który całe życie spędził w polityce. Nie spodziewam się ze strony urzędującego prezydenta USA żadnych impulsywnych działań - wyznał.

Pełna zgoda między obu prezydentami już jest w jednej kwestii; obaj uważają, że stosunki między Rosją a Stanami Zjednoczonymi są na historycznie niskim poziomie.

Jakie kwestie będą poruszane?

Punktem wyjścia dyskusji przed środowymi rozmowami jest ustalenie listy tematów, które mogą mocno podzielić obu prezydentów i tych, które mogą ich zbliżyć, nie dopuszczając do pogłębienia napięć.

Jedną z najbardziej spornych kwestii jest sprawa cyberataków na amerykańskie przedsiębiorstwa, przypisywanych stronie rosyjskiej. Moskwa oskarżenia te odrzuca, a Putin uważa je za absurdalne.

Jednak Biden zamierza poruszyć tę gorącą kwestię i przedstawić postulat, by władze Rosji położyły kres cyberprzestępczości.

Oczekuje się także, że amerykański przywódca wyrazi zaniepokojenie rosyjską ingerencją w politykę w USA, głównie w wybory prezydenckie. Moskwa i te zarzuty stanowczo odrzuca.

Nieuchronną różnicę stanowisk wywoła temat praw człowieka, a szczególnie więzionego w kolonii karnej rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Administracja USA domaga się jego natychmiastowego uwolnienia. Moskwa odrzuca oskarżenia próby jego otrucia i ostro odpowiada, że Stany Zjednoczone nie mogą ingerować w jej wewnętrzną politykę.

Podzieli obu też sprawa Ukrainy, po której stronie władze USA stoją konsekwentnie od rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku. Kreml wyraźnie dał do zrozumienia, że kwestię ukraińską uważa za "czerwoną linię" i żąda od administracji w Waszyngtonie, by trzymała się od niej z daleka.

Niemal pewnym tematem rozmów jest Białoruś, w kontekście niedawnego incydentu z porwaniem samolotu przez reżim Alaksandra Łukaszenki- sojusznika Moskwy, a także tłumienia protestów demokratycznej opozycji i rosnącej liczby więźniów politycznych. Przypuszcza się, że podobnie, jak w przypadku Ukrainy, i tu Biden będzie ostro stawiał żądania i domagał się od Putina wyjaśnień dlaczego popiera Łukaszenkę.

Obie strony mają nadzieję na postęp w relacjach dotyczących statusu przedstawicielstw dyplomatycznych. Ambasadorowie USA i Rosji wrócili do swoich krajów po tym, gdy Biden nazwał Putina "zabójcą". Oczekuje się, że chociaż ten problem uda się rozwiązać i doprowadzić do przywrócenia normalnych relacji.

Wśród możliwych tematów rozmów wymienia się też kwestię wymiany więźniów. W Rosji przetrzymywany jest były żołnierz piechoty morskiej Paul Whelan, oskarżony o szpiegostwo. Więziony jest też inny były amerykański żołnierz Trevor Reed pod zarzutem napaści na milicjanta. Rodziny obu apelują do Bidena, by porozmawiał o nich z Putinem. Prezydent Rosji nie wyklucza wymiany więźniów. W USA na 20 lat więzienia skazany został za współudział w przemycie kokainy pilot Konstantin Jaroszenko.

Kolejne wymieniane tematy spotkania to Syria i kwestie klimatu oraz najbardziej oczywisty - pandemia.

W amerykańsko-rosyjskich rozmowach w poszerzonym gronie w willi La Grange uczestniczyć będą szefowie dyplomacji Antony Blinken i Siergiej Ławrow.