Do niecodziennej sytuacji doszło na konferencji prezydenta USA Donalda Trumpa. Polityk nagle przerwał ją i wyszedł bez słowa wyjaśnienia. Po kilku minutach wrócił do dziennikarzy i opowiedział o tym, co się stało.

Do niecodziennej sytuacji doszło na konferencji prezydenta USA Donalda Trumpa. Polityk nagle przerwał ją i wyszedł bez słowa wyjaśnienia. Po kilku minutach wrócił do dziennikarzy i opowiedział o tym, co się stało.
Donald Trump /Stefani Reynolds / POOL /PAP/EPA

Trump przerwał konferencję niedługo po jej rozpoczęciu. Na nagraniach widać, że po krótkiej wymianie zdań z przedstawicielem chroniących go służb po prostu wyszedł z pomieszczenia, w którym odbywają się konferencje prasowe. Wraz z Trumpem funkcjonariusze służb specjalnych ewakuowali z sali konferencyjnej prasy ministra skarbu Stevena Mnuchina oraz szefa Biura Budżetu Russella Voughta.

Prezydent USA po kilku minutach wrócił do dziennikarzy. Jak wyjaśnił, musiał zostać ewakuowany ze względu na strzały w pobliżu Białego Domu. Służby specjalne postrzeliły napastnika, który został zabrany do szpitala. Doszło do tego poza ogrodzeniem otaczającym teren Białego Domu. 

Na razie nic nie wiadomo o motywach działania napastnika i jego stanie. Nie ma innych osób poszkodowanych.

Trump przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że nie został ewakuowany do specjalnego schronu, ale do Gabinetu Owalnego. Zapewnił też, że "czuje się bardzo bezpieczny, będąc chronionym przez agentów służb specjalnych".