Coraz więcej Francuzów podejrzewa, że dzieci, które wychowują, nie są ich biologicznym potomstwem. Dlatego masowo korzystają z testów genetycznych. Robią to jednak za granicą, bo we Francji taka praktyka jest nielegalna - grozi za to rok więzienia.

Nielegalne testy DNA - według dziennika "Le Parisien" - zamawia za granicą od 10 do 20 tysięcy mieszkańców Francji. Najczęściej odbywa się to w sąsiednich krajach: Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i Hiszpanii. Cena jednej ekspertyzy waha się od 200 do 600 euro. Aby przeprowadzić taki test, nie trzeba opuszczać swojego miejsca zamieszkania, wystarczy próbki DNA wysłać pocztą w niewielkiej ampułce. Tą samą drogą przychodzi też wynik badania.

We Francji testy na ojcostwo są zakazane, a za wykonywanie ich poza granicami prawo przewiduje karę roku więzienia i 15 tysięcy euro grzywny. Zgodnie z francuskim prawem, może je nakazać jedynie sąd w pewnych okolicznościach, w tym podczas procedury rozwodowej. W takich przypadkach sprawdzanie ojcostwa może trwać nawet kilka lat.