W czasie, gdy trwają amerykańskie naloty na Afganistan, w sąsiednim Pakistanie jedynym kraju utrzymującym wciąż stosunki dyplomatyczne z Talibami toczą się nieoficjalne rozmowy.

W Islamabadzie przez kilka dni przebywali dwaj ministrowie talibańskiego rządu. Wczoraj do Pakistanu wrócił również afgański ambasador Abdul Salam Zaif. Pakistan pełni niewątpliwie rolę pośrednika między rządem Talibów a Stanami Zjednoczonymi. Te inne rozmowy, o których niewiele wiadomo, dotyczą prawdopodobnie tworzenia nowego rządu w Kabulu. Amerykanie już kilka dni temu przyznali, że jest w nim również miejsce dla przedstawiciela Talibów, stąd ich obecność w Pakistanie. Przez kilka dni w Islamabadzie przebywał legendarny komendant mudżahedinów, w rządzie Talibów minister odpowiedzialny za tereny przygraniczne. Opuszczając Islamabad przyznał tylko, że prowadził rozmowy z przedstawicielami pakistańskich władz. Nieoficjalnie w Pakistanie gościł również talibański minister spraw zagranicznych. Według tamtejszych źródeł miał rozmawiać z przedstawicielami byłego króla afgańskiego Zahira Shacha. Oczywiście o wynikach tych rozmów nic nie wiadomo i trudno spekulować, czy przybliżają one koniec konfliktu. Równocześnie niemal Talibowie deklarują, że są gotowi do długiej wojny partyzanckiej. Tymczasem minister edukacji w rządzie Talibów Amir Khan Muttaqi twierdzi, że Talibowie chcą pogodzić się z opozycję i połączyć z nią swe siły w obronie przeciw amerykańskim atakom. "Pora zakopać topór wojenny i stworzyć jeden front obrony" - podkreśla Amir Khan Muttaqi.

11:50