​W pobliżu Szatury koło Moskwy znaleziono ciało podróżnika, który zaginął ponad dwa lata temu. Szkielet mężczyzny był przykuty do drzewa, a obok niego stał namiot turystyczny.

31-letni Iwan Kliuczariow przez całe swoje życie był poszukiwaczem przygód. Podróżował po Rosji autostopem, jeździł na samotne biwakowanie w lesie na kilka dni, zwiedzał opuszczone budynki i katakumby, a także brał udział w wyprawach uważanych za ekstremalne.

Dwa lata temu mężczyzna nie wrócił z jednej ze swoich wycieczek. Matka nie ustawała w poszukiwaniach. Szczątki udało się odnaleźć 15 kwietnia przy podmoskiewskiej miejscowości Szatura. Szkielet był przykuty do drzewa łańcuchem i kajdankami, a obok stał namiot turystyczny - informuje "Komsomolskaja Prawda".

Według wstępnych ustaleń służb, śmierć mężczyzny nastąpiła ponad rok temu. Nie ustalono jednak, w jaki sposób doszło do zgonu.

Znajomi Kliuczariowa wspominają, że ich przyjaciel mógł zostać zabity przez kogoś, komu chciał pomóc. Był bardzo ufnym człowiekiem, jak dziecko, oszukanie go nie było trudne - mówi kolega mężczyzny w rozmowie z rosyjskimi mediami. Tylko bardzo okrutni ludzie mogliby to zrobić. Sam Wania nie byłby w stanie sprowokować kogoś - dodaje. 

Źródła zbliżone do śledztwa powiedziały jednak, że rozważają także przypadkową śmierć. Być może, sam przykuł się do drzewa, a następnie nie był w stanie się uwolnić. W kajdankach była tylko lewa ręka, prawa była wolna. Jego rzeczy osobiste nie zostały skradzione - mówią śledczy.