Zaskakujący skandal dyplomatyczno-kryminalny we Francji. Okazało się, że nie można aresztować kameruńskiego szefa gangu handlarzy narkotyków działającego w jednym z imigranckich gett pod Paryżem. Wszystko dlatego, że chroni go... dyplomatyczny immunitet.

Zaskakujący skandal dyplomatyczno-kryminalny we Francji. Okazało się, że nie można aresztować kameruńskiego szefa gangu handlarzy narkotyków działającego w jednym z imigranckich gett pod Paryżem. Wszystko dlatego, że chroni go... dyplomatyczny immunitet.
Zdj. ilustracyjne /CHRISTIAN HARTMANN / POOL /PAP/EPA

20-letni Afrykanin zmieszał z błotem francuskich funkcjonariuszy, którzy przyszli go aresztować w podparyskim getcie w Villejuif. Wykrzykiwał, że to on tam rządzi, a nie francuska policja. Kameruński przestępca wprawdzie sam nie mieszkał w tym getcie, ale zatrudniał tam całą siatkę handlarzy narkotyków. 

Afrykanin został wprawdzie zatrzymany, ale trzeba go było szybko wypuścić i oddać mu pieniądze pochodzące z handlu narkotykami. Okazało się, że to syn dyplomaty z Kamerunu, pracujące w ambasadzie tego kraju w Paryżu.

Wobec fali oburzenia, którą wywołała ta informacja we Francji, paryskie MSW wywarło silną presję na ambasadora Kamerunu. Wymusiło powrót młodego przestępcy do ojczyzny. Ma to nastąpić w piątek. Wszystko wskazuje jednak, że nie zostanie ukarany za przestępczą działalność, którą prowadził we Francji.  

(az)