"Europa jest w niebezpieczeństwie" – to pierwsze słowa poufnego "Strategicznego kompasu", który szef unijnej dyplomacji Josep Borrell przedstawił unijnym ministrom spraw zagranicznych i obrony. Dokument ma być przyjęty w marcu przeszłego roku. Zawiera ocenę aktualnych zagrożeń i wyzwań oraz propozycje operacyjne.

Według zapisów "Strategicznego kompasu", największe zagrożenie dla Unii Europejskiej stanowią Chiny i Rosja. Jak czytamy w dokumencie, Rosja nadal próbuje poszerzyć swoją geopolityczną strefę wpływów.

W "Strategicznym kompasie" można przeczytać m.in., że w ostatnich latach klasyczne rozróżnienie między wojną a pokojem zaciera się. W dokumencie zwrócono uwagę na fakt, że bronią są już nie tylko żołnierze, czołgi i samoloty, ale także dezinformacja, cyberataki, instrumentalizacja migrantów i kontrola wrażliwych technologii lub rzadkich metali.

W "Strategicznym kompasie" znalazła się propozycja utworzenia do 2025 roku pięciotysięcznych, wspólnych sił zbrojnych, które miałyby podejmować interwencję w przypadku różnego rodzaju kryzysów, bez konieczności polegania na USA. Siły te mogłyby się podjąć np. akcji podobnej do niedawnej ewakuacji sojuszników z Afganistanu, którą każdy kraj prowadził na własną rękę. 

Borrell ocenił, że w sytuacja takiej, jak kryzys przy granicy z Białorusią, Unia mogłaby udzielić wsparcia eksperckiego ze strony sił szybkiego reagowania ds. zagrożeń hybrydowych. Problem w tym, że taka ekipa już istnieje w strukturach NATO i nawet udziela pomocy Litwie. Co ważne, w przyszłościowych planach strategicznych UE - jak zapewnia Borrell - nie ma być dublowania działań Paktu Północnoatlantyckiego.

Opracowanie: