Komercyjne wycieczki w kosmos Richarda Bransona uziemione przez amerykański urząd czuwający nad bezpieczeństwem lotów pasażerskich. Jet to związane z ostatnim testowym lotem z udziałem brytyjskiego miliardera.
Okazało się, że statek, na którego pokładzie w lipcu był Richard Branson, zboczył z ustalonej trajektorii. Zdaniem rzecznika firmy Virgin Galactic, nastąpiło to w wyniku mocnego wiatru, jaki pojazd Bransona napotkał w drodze powrotnej z pułapu prawie 100 kilometrów nad Ziemią.
Amerykański urząd regulujący funkcjonowanie lotnictwa pasażerskiego polecił firmie brytyjskiego miliardera czasowe zawieszanie planowych lotów - do wyjaśnienia tych okoliczności. Uczynił to w trosce o bezpieczeństwo publiczne.
Następny komercyjny lot firmy Virign Galactic planowany jest na koniec tego lub początek przyszłego miesiąca. Na razie stoi on pod znakiem zapytania.
Lipcowa próba przebiegła pomyślnie z udziałem sześciu osób na pokładzie. Miała na celu zbadanie ergonomicznych parametrów statku i zachowania pasażerów w stanie nieważkości.
Prawie natychmiast po udanym powrocie na Ziemię firma Virgin Galactic rozpoczęła sprzedaż biletów na kolejne rejsy, podnosząc cenę z 250 tys. do 450 tys. dolarów za sztukę. Według doniesień, w kolejce po bilety czeka już kilkuset chętnych.
Statek Bransona startuje z normalnego lotniska. Podwieszony jest pod czterośmigłową maszynę o olbrzymiej rozpiętości skrzydeł. Dopiero na bezpiecznej wysokości moduł pasażerski odczepia się, uruchamiając silnik rakietowy, który w kilkanaście sekund wynosi właściwy pojazd na obrzeże Kosmosu w górną warstwę atmosfery.
Z tej wysokości znajdujący się na pokładzie pasażerowie mogą doznać stanu nieważkości i podziwiać wyraźne zarys krągłości Ziemi. Po upływie godziny od startu maszyna powraca na lotnisko, lądując na nim jak zwykły samolot.