Do starć policji z demonstrantami doszło na przedmieściach Johannesburga - Soweto. Odbył się tam protest przeciwko wizycie prezydenta USA - Baracka Obamy. Policja użyła gazu łzawiącego, by rozproszyć tłum zebrany przed kampusem Uniwersytetu Johannesburskiego, gdzie Obama ma wygłosić przemówienie do studentów.

To pierwsza, historyczna wizyta Obamy w Afryce. W Johannesburgu - jak poinformował Biały Dom - doszło do niezapowiadanego spotkania z rodziną byłego prezydenta RPA - Nelsona Mandeli, który znajduje się w ciężkim stanie w szpitalu.

Spotkanie to miało charakter prywatny. Nie wiadomo nawet dokładnie, kto z krewnych laureata Pokojowej Nagrody Nobla spotkał się z amerykańskim prezydentem i jego żoną. Wcześniej mówiło się, że być może Obama odwiedzi 94-letniego Mandelę w szpitalu, ale jego stan jest zbyt poważny.

Ta wizyta określana jest mianem historycznej, bo wielu mieszkańców Czarnego Lądu liczyło, że pierwszy czarnoskóry prezydent więcej zrobi dla mieszkańców tej części świata. Tymczasem do wizyty doszło dopiero w piątym roku prezydentury. Nie zabraknie jednak ważnych gestów jak oddanie hołdu miliom ludzi wywiezionym do niewolniczej pracy czy zaoferowanie pomocy.

Na zabezpieczenie wizyty rząd USA wyda prawie 100 milionów dolarów. Na miejscu jest 200 agentów Secret Service. Przetransportowano 56 pojazdów, w tym 14 opancerzonych limuzyn. Są myśliwce, które zabezpieczają przestrzeń powietrzną i karetka, która jest niczym szpital. W hotelach, gdzie zatrzymuje się Obama wraz z rodziną wymieniono okna - wszystkie są kuloodporne.