Na platformie Netflix zaczęto publikować serial dokumentalny o księciu Harrym i księżnej Meghan. Ukazujące się od pewnego czasu materiały promocyjne obiecują sensacyjną zawartość.

To składający się z sześciu części serial z udziałem i jednocześnie zrealizowany za zgodą książęcej pary. 

Na razie na Netfliksie ukazały się trzy odcinki. Za tydzień pojawią się kolejne trzy. Pierwsze opowiadają głównie o bajecznym związku, zakochaniu i miłości. Sporo w nich romantycznych fotografii wykonanych na początku relacji Harry'ego z Meghan. Pada wiele ciepłych słów. 

Dopiero za tydzień widzowie będą mieli okazję dowiedzieć się, kto na kogo w rodzinie królewskiej donosił, kto kogo szpiegował, jak wyglądały wojny podjazdowe w Pałacu Buckingham. Pojawi się również wątek oskarżeń o rzekomy rasizm, jaki miał panować w brytyjskiej rodzinie królewskiej. 

Jeszcze przed premierą na Netfliksie media wytknęły realizatorom filmu kilka manipulacji w materiale promocyjnym. Nieuczciwy montaż, fałszywe sugestie i kłamstwa. Gdyby tę krótką zajawkę montował dziennikarz - podkreślano - wyleciałby z pracy.  

Jakie komentarze?

Po pierwszych odcinkach książęcej parze zarzuca się brak zrozumienia dla rodziny królewskiej i jej podwójnej roli jako instytucji i rodziny. 

Krytycy nazywają serial na Netfliksie operą mydlaną. 

Harry'ego i Meghan oskarża się o niszczenie pamięci o królowej Elżbiecie II i żerowanie na micie tragicznie zmarłej w 1997 roku księżnej Diany. 

Padły nawet sugestie, że para powinna zrzec się tytułów książęcych i nigdy więcej nie pojawiać się przed kamerą. 

Brytyjczycy są podzieleni w swych opiniach na temat Harry'ego i Meghan. Część z nich rozumie ich chęć zdystansowania się od Windsorów i prowadzenia w miarę normalnego życia. Ale większość zdaje się poirytowana medialną działalnością syna króla Karola III i jego amerykańskiej żony. 

Para Sussexów zawsze podkreślała, jak ważne dla niej jest zachowanie prywatności. Stąd pomysł wyjazdu i osiedlenie się w Stanach Zjednoczonych. 

Tymczasem Harry i Meghan bez skrupułów opowiadają o swoim życiu w filmie, który potencjalnie mogą obejrzeć miliardy ludzi. Bardziej cyniczni obserwatorzy zauważają, że jest to inwestycja na przyszłość, zwiększająca ich potencjał komercyjny.