Zaostrzenie kar za ekstremistyczną islamską indoktrynację we Francji zapowiedział prezydent Nicolas Sarkozy. Karane ma być nawet wchodzenie na strony internetowe, które nawołują do terroryzmu lub podburzają do nienawiści. To efekt ostatnich dramatycznych wydarzeń we Francji.

Walka z terroryzmem i przestępczością zawsze były ulubionymi tematami wyborczymi Nicolasa Sarkozy'ego. Dzięki nim wygrał wyścig do Pałacu Elizejskiego pięć lat temu. Jeszcze nie tak dawno temu - z powodu kryzysu w eurolandzie - te kwestie mniej interesowały Francuzów niż na przykład rekordowe bezrobocie. Po szokujących atakach na żydowskie dzieci i francuskich komandosów, których sprawca został zastrzelony przez antyterrorystów, temat powrócił na pierwsze strony gazet. W obliczu tragedii na południu kraju, Sarkozy zaapelował do swoich rodaków o "narodową jedność" w ciężkich chwilach.

Zamachowiec z Tuluzy nie żyje

Oblężenie domu seryjnego mordercy trwało 34 godziny. Mężczyzna podejrzany o siedmiokrotne zabójstwo na południu Francji zginął dzisiaj podczas akcji policyjnej od snajperskiego strzału w głowę.

Prezydentowi Francji gratulowano szybkiego unieszkodliwienia terrorysty odpowiedzialnego za masakrę przed żydowską szkołą. Powracającego do swojej siedziby wyborczej Sarkozy'ego witały oklaski. Jednak zdaniem wielu Francuzów, antyterroryści czekali zbyt długo z wkroczeniem do mieszkania Meraha. Nie rozumiem, dlaczego policja tak długo czekała ze szturmem. W telewizji zawsze pokazują, że ich akcje są błyskawiczne, a tutaj zmarnowali tyle czasu - mówiła pewna kobieta korespondentowi RMF FM.

Policjanci tłumaczyli, że zamachowiec wielokrotnie obiecywał, że podda się bez walki. Poza tym antyterroryści chcieli pojmać terrorystę żywego, by można go było przesłuchać. Mohammed Merah twierdził, że należy do powiązanego z Al-Kaidą ugrupowania terrorystycznego, które planuje ataki w Paryżu, Marsylii i Lyonie.

Niewykluczone, że policyjni specjaliści zwlekali ze szturmem na mieszkanie, w którym był 23-latek, także z powodów politycznych. Na miesiąc przed wyborami prezydenckimi Sarkozy obawiał się powtórki afery sprzed 19 lat. Wtedy antyterroryści zastrzeli śpiącego napastnika nazwanego "Human bomb", który miał ładunki wybuchowe. Mężczyzna przetrzymywał dzieci w przedszkolu w Neully-sur-Seine koło Paryża. Sarkozy był wówczas merem stolicy. Lewicowa prasa nazwała wtedy policjantów "kowbojami" niegodnymi demokratycznego państwa.