Są winni, ale wciąż nie wiedzą, ile lat dostaną. Sąd w Moskwie wznowi dziś odczytywanie uzasadnienia wyroku dla byłego szefa Jukosu Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Liebiediewa. Grozi im 14 lat łagru.

Przebieg procesu relacjonuje rosyjska prasa i nawet rządowa "Rossijskaja Gazieta" opisuje demonstrację zwolenników Chodorkowskiego przed sądem i problemy dziennikarzy. Na początku przedstawicieli mediów elektronicznych wyproszono z sali, w której ogłaszany był wyrok, odcięto transmisję, a ci, którym pozwolono pozostać, mieli problemy z relacjonowaniem ogłoszenia wyroku.

"Niezawisimaja Gazieta" potwierdza z kolei to, o czym mówili adwokaci Chodorkowskiego: sędzia odczytywał wyrok tak niewyraźnie i szybko, że nikt na sali praktycznie niczego nie słyszał. A wyrok liczy ponad 300 stron. "Wiedomosti" cytują nawet jednego z adwokatów Chodorkowskiego, który stwierdził, że wyrok, to przepisany tekst oskarżenia. Podobną ocenę wystawia sądowi "Kommiersant".

Najbardziej jednoznaczny jest jednak tytuł bulwarowej "Komsomolskiej Prawdy": Będą siedzieć.