Liczba śmiertelnych ofiar wirusa świńskiej grypy H1N1 wzrosła w Meksyku prawdopodobnie do co najmniej 152 - podało tamtejsze Ministerstwo Zdrowia. Kilka godzin wcześniej szef resortu Jose Angel Cordova zapewniał, że tempo wzrostu liczby ofiar wyhamowało w ostatnich dniach. W sobotę wskutek zarażenia wirusem zmarło w Meksyku sześć osób, w niedzielę ofiar śmiertelnych było pięć, a w poniedziałek trzy - oświadczył Cordova.

Tymczasem - jak podała we wtorek nad ranem agencja Associated Press - w Stanach Zjednoczonych odnotowano już 48 przypadków świńskiej grypy: 28 w stanie Nowy Jork, 11 w Kalifornii, sześć w Teksasie, dwa w Kansas i jeden w Ohio. W poniedziałek wieczorem informowano o 40 zarażonych. Nie stwierdzono jednak jak dotąd przypadku śmiertelnego.

Świńska grypa prawdopodobnie dotarła również do Rosji - poinformowało radio Echo Moskwy. Według rozgłośni, pierwszy przypadek podejrzenia zarażenia zmutowanym wirusem badany jest w Moskwie. Chodzi o 29-letnią pasażerkę, która w nocy z poniedziałku na wtorek przyleciała z Meksyku. Skanery na lotnisku Szeremietiewo wykryły, że kobieta ma podwyższoną temperaturę.

Z diagnozą ostrej infekcji dróg oddechowych bezpośrednio z lotniska przewieziono ją do jednej z moskiewskich klinik. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Przemysława Marca:

Z kolei w Australii z podejrzeniem świńskiej grypy hospitalizowano 19 osób - poinformował resort zdrowia w Canberze. Osoby, u których lekarze podejrzewają zarażenie wirusem H1N1, wróciły w ostatnich dniach z Meksyku, Stanów Zjednoczonych i Kanady.

Władze Australii poszukują obecnie około trzystu osób, które mogły mieć kontakt z chorymi - w tym także z dziećmi z Nowej Zelandii, wracającymi liniami lotniczymi tego kraju z wycieczki do Meksyku. W Nowej Zelandii podejrzewa się świńską grypę u co najmniej 56 osób.