Czeka nas deficyt i wzrost cen jabłek - ostrzega rosyjski Związek Sadowników. Uratować sytuację mogą tylko polskie jabłka, reeksportowane przez Białoruś lub Kazachstan - piszą "Izwiestia".

Problemy mają zacząć się zimą. Rosyjscy sadownicy nie mają chłodni, nie są w stanie przechowywać zbiorów. Zresztą zimą i wiosną 70 procent jabłek pochodziło z importu, głównie z Polski.

Sadownicy nie wierzą w rządową propagandę, że Rosja ma wystarczająco dużo swoich jabłek.

Toną w długach i - jak twierdzi Igor Muchanin szefa związku - bez polskich sadzonek jabłoni nie można w Rosji zakładać nowych sadów. Tylko polskie jabłonie sprawdzają się w rosyjskim klimacie.

Rosja, która była największym odbiorcą naszych jabłek, wprowadziła w sierpniu zakaz importu. W ubiegłym roku eksport jabłek na rynek Federacji Rosyjskiej wyniósł 700 tys. ton.

(mpw)