Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej bada metalowe części, które znaleziono w marcu w garażu mieszkańca Smoleńska. To prawdopodobnie szczątki polskiego tupolewa, który rozbił się na lotnisku Siewiernyj dwa lata temu. Wyniki ekspertyz zostaną podane do wiadomości publicznej.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej stara się wyjaśnić, w jaki sposób części prezydenckiego tupolewa i rzeczy osobiste ofiar katastrofy 10 kwietnia, znalazły się w garażu mieszkańca Smoleńska.

Organy śledcze ustalają też tożsamość mężczyzny, który sprzedał temu mieszkańcowi Smoleńska metalowe fragmenty, a także okoliczności ich znalezienia i sprzedaży - oświadczył informator rosyjskich agencji ITAR-TASS i RIA-Nowosti

Przedstawiciel Komitetu Śledczego FR zapowiedział, że w stosunku do wspomnianego mieszkańca Smoleńska podjęte zostaną decyzje procesowe. Nie wykluczył on, że przeciwko tej osobie wszczęte zostanie śledztwo z artykułów: 158 (kradzież) i 175 (kupno lub sprzedaż przedmiotów pochodzących z przestępstwa) Kodeksu Karnego Rosji.

O odnalezieniu szczątków Tu-154M poinformowali w połowie marca samorządowcy ze stołecznego Ursynowa po powrocie ze Smoleńska. Przekazali oni, że podczas wizyty na miejscu katastrofy zostali zaczepieni przez okolicznego mieszkańca, który zaprowadził ich do swojego garażu i pokazał m.in. części wraku samolotu.

Gdy mieliśmy odjeżdżać z miejsca katastrofy, podjechał do nas człowiek i zapytał, czy jesteśmy z Polski. Powiedział, że ma coś dla nas. Zabrał nas do garażu i pokazał reklamówki z częściami samolotu - opowiadał Piotr Guział. Chciał nam to oddać, ale nie wiedzieliśmy, czy możemy to wziąć. Zresztą jak szczątki samolotu przewieźć przez granicę - dodał.

Burmistrz Ursynowa ujawnił, że mężczyzna posiadający szczątki samolotu mówił, iż odkupił je od zbieraczy złomu. Dokonaliśmy dokumentacji zdjęciowej i odeszliśmy z tamtego miejsca - powiedział. Guział dodał, że widział ubrania ofiar. Rozpoznał co najmniej trzy części garderoby, w tym poszarpane spodnie od garnituru i - jak sądzi - część wojskowego munduru, być może należącego do pilota. To zrobiło największe wrażenie, bo przecież Ci ludzie lecieli tam na chwilę, nie mieli walizek, więc nie trudno sobie wyobrazić skąd te ubrania - skomentował.

Guział wyznał wtedy, że towarzyszący polskiej delegacji przedstawiciele lokalnych władz smoleńskich powiadomili o fakcie znalezienia szczątków z katastrofy rosyjską prokuraturę. Człowiek, który pokazał nam te rzeczy, miał jak najbardziej dobre chęci, nie chciał nam ich sprzedać, tylko oddać; uratował te szczątki, odkupując je od złomiarzy - zaznaczył burmistrz.

Delegacja Ursynowa udała się do Smoleńska, aby podpisać umowę o współpracy między tym rosyjskim miastem a Warszawą. Podpisane porozumienie dotyczy m.in. kultury, oświaty, sportu oraz wspólnej ochrony zabytków w ramach badania historycznego i kulturowego dziedzictwa obu narodów. Samorządowcy zostali przesłuchani w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Prokuratorzy zabezpieczyli także zrobione przez nich zdjęcia.

Naczelna Prokuratura Wojskowa nie wykluczyła, że podjęta zostanie decyzja o skierowaniu stosownego wniosku o pomoc prawną do Komitetu Śledczego FR.

10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu-154M, którym polska delegacja leciała do Katynia na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Wraz z parą prezydencką. Wraz z parą prezydencką śmierć ponieśli również ministrowie, parlamentarzyści, szefowie centralnych urzędów państwowych, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, a także oficerowie Biura Ochrony Rządu i członkowie załogi tupolewa.