W Rosji żyje milion sierot i bezdomnych dzieci. To więcej nawet niż po II wojnie światowej. Liczby stają się jeszcze bardziej przerażające, gdy pod uwagę weźmie się również od dwóch do czterech milionów tak zwanych "bezprizornych", czyli dzieci, które oficjalnie mają rodziców, lecz w rzeczywistości żyją na ulicy.

Rosjanie tłumaczą, że takiej sytuacji winne są pijaństwo i zniszczone przez komunizm więzi społeczne. U nas dorośli ludzie nieodpowiedzialnie żyją. Połowa to prawdziwe sieroty, a druga to banał - rodzice zapili się albo porzucili dzieci w szpitalach. Najważniejsze, byśmy przestali marzyć, że musimy być pierwsi w kosmosie, abyśmy zostali pierwszym krajem, w którym nie ma porzuconych dzieci - mówią mieszkańcy Moskwy korespondentowi RMF FM Przemysławowi Marcowi: