15 tysięcy policjantów pilnuje trasy przejazdu przez Niemcy pociągu z radioaktywnymi odpadami. Skład, który wyruszył z Francji spodziewany jest w Gorleben w Dolnej Saksonii. Nie ujawniono jednak terminu jego przyjazdu.

W Gorleben ludzie zaczęli zbierać się już wczoraj, gdy ruszał pociąg z Francji. Dziś jest ich tam około 50 tysięcy. Zostaną na miejscu przynajmniej przez ten weekend. Nie wiadomo, kiedy dokładnie dojedzie skład przewożący 123 tony odpadów. Prawdopodobnie jutro lub w poniedziałek. Termin po pierwsze utrzymywany jest w tajemnicy, po drugie nie da się go dokładnie ustalić, bo aktywiści, między innymi z Greenpeace, próbują co rusz zatrzymać pociąg.

W okolicy składowiska odpadów protestują też rolnicy, którzy przejechali kolumną 600 traktorów. Policja postawiła na nogi 16,5 tysiąca swoich ludzi. Akcja będzie kosztowała dziesiątki milionów euro i dlatego rachunki za nią trafią do koncernów energetycznych. Policjanci uważają, że koszty kontrowersyjnego transportu muszą ponieść odpowiedzialne za niego firmy, tym bardziej, że generują miliardowe zyski.

Protestujących skrytykowała w kanclerz Merkel. Jak powiedziała na spotkaniu swej partii CDU w Bonn, wykopywanie żwiru spod torów wydaje się pokojowym protestem, lecz w istocie stanowi czyn karalny. Zarzuciła partiom opozycyjnym, że nawołują do demonstracji przeciwko transportowi odpadów radioaktywnych, lecz gdy były przy władzy, nie zdołały rozwiązać problemu składowisk odpadów z elektrowni jądrowych.

W Gorleben, dokąd zmierza pociąg z odpadami po przerobionym w La Hague we Francji niemieckim zużytym paliwie reaktorowym, znajduje się prowizoryczny magazyn. Na ostateczne składowisko rozważana jest jednak tamtejsza kopalnia soli.

Spór o energię atomową wciąż trwa

W tym roku w Niemczech na nowo rozgorzał wielki spór o energię atomową w związku z decyzją rządu o wydłużeniu okresu eksploatacji elektrowni jądrowych średnio o 12 lat. W zeszłym tygodniu nowelizację ustawy w tej sprawie przyjął Bundestag. Dotychczasowe regulacje, przeforsowane w 2002 r. jeszcze przez rząd socjaldemokracji i Zielonych, przewidywały wyłączenie wszystkich reaktorów po 2021 r. Według sondaży większość Niemców opowiada się za dotrzymaniem tego harmonogramu.

Rząd argumentuje, że wydłużenie okresu eksploatacji elektrowni atomowych to część jego nowej strategii energetycznej. Jej podstawowym założeniem jest rozwój energetyki opartej na źródłach odnawialnych, tak by w 2050 roku pokrywała ona 80 proc. zapotrzebowania na prąd. Energetyka atomowa i węglowa mają jedynie odgrywać rolę "technologii pomostowych". Jednak opozycja i organizacje ekologiczne zarzucają koalicji realizację interesów koncernów energetycznych i lobby atomowego.