Polska reprezentacja piłkarska wygrała z Singapurem 6:1 w meczu ostatniej, trzeciej kolejki rozgrywanego w Tajlandii turnieju o Puchar Króla. We wcześniejszych spotkaniach „biało-czerwoni” ulegli reprezentacji Danii 1:3 i pokonali Tajlandię 3:1.

W ostatnim występie w Pucharze Króla polscy piłkarze pokonali słabiutki zespół Singapuru 6:1. Gdyby podopieczni trenera Franciszka Smudy mieli lepiej nastawione celowniki, ich zwycięstwo mogło być porównywalne, a nawet wyższe od ubiegłorocznego pogromu San Marino 10:0 w eliminacjach mistrzostw świata.

Tylko wynik spotkania jest imponujący. Znacznie gorzej wyglądała gra Polaków. Niewiele brakowało, aby w pierwszych 20 minutach Azjaci, sklasyfikowani na 110. miejscu w rankingu FIFA (Polacy są na 58.), zdobyli dwa gole. Za każdym razem niewiele do szczęścia brakowało Afiqowi Yunosowi. Najpierw jego uderzenie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, instynktownie obronił Sebastian Przyrowski, a później Singapurczyk próbował zaskoczyć zawodnika Polonii Warszawa strzałem z dystansu.

Początkowo drużyna Smudy wyróżniała się jedynie w liczbie... spalonych. Co chwilę w pułapki ofsajdowe "wpadali" Robert Lewandowski i Dawid Nowak. Pierwszą groźną sytuację Polacy przeprowadzili dopiero po 25 minutach. Zakończyła się powodzeniem, choć nie obyło się bez kontrowersji. Jacek Kiełb umieścił piłkę w siatce, ale sędzia uznał, że wcześniej faulowany był Nowak i podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Lewandowski. Biało-czerwoni wykonywali jeszcze dwie "jedenastki", które wykorzystali Maciej Iwański i Tomasz Nowak. Na listę strzelców w sobotniej potyczce wpisali się też ponownie Lewandowski, Piotr Brożek oraz Patryk Małecki. Pecha miał wychowanek siedleckiej Pogoni Kiełb, po którego strzale piłka odbiła się od słupka.

Singapurczycy mieli swoje drugie pięć minut w końcówce pierwszej odsłony. Najpierw gola na 1:2 zdobył naturalizowany Chińczyk Shi Jiayi, po składnie wyprowadzonej kontrze, zaś za chwilę Przyrowskiego wyręczył Kamil Glik, który wybił piłkę z linii bramkowej. Druga połowa przypominała sparing z drużyną ligi okręgowej, której zadaniem jest tylko się bronić. Z Singapurczyków powietrze zeszło 20 minut przed końcem gry, po trafieniu Brożka. Nie tylko przestali próbować atakować, ale też odechciało im się walczyć w defensywie. Z Polakami walczył tylko azjatycki bramkarz, który był najlepszy w pokonanym zespole.

To był ostatni występ Polaków w 40. edycji Pucharu Króla. Po wcześniejszej przegranej z Danią 1:3 i zwycięstwie z Tajlandią 3:1, Polacy prawdopodobnie zajmą drugie miejsce w imprezie. Na zakończenie zmagań prowadząca w tabeli z kompletem punktów Dania gra z gospodarzami.

Polska - Singapur 6-1 (3-1)

Bramki: 1-0 Lewandowski (26. z karnego), 2-0 Lewandowski (37. z podania Iwańskiego), 3-1 Iwański (45. +3 z karnego po faulu na Lewandowskim), 4-1 Brożek (69.), 5-1 Małecki (80.), 6-1 Tomasz Nowak (86. z karnego po faulu na nim samym).

Polska: Sebastian Przyrowski - Łukasz Mierzejewski (70. Jakub Tosik), Kamil Glik, Tomasz Jodłowiec, Maciej Sadlok - Jacek Kiełb (46. Janusz Gol), Maciej Iwański, Tomasz Bandrowski (70. Tomasz Nowak), Dawid Nowak (63. Patryk Małecki), Maciej Rybus (63. Piotr Brożek) - Robert Lewandowski (46. Marcin Robak).

(RMF FM/ASInfo/PAP)