Pogrzeb 49-letniego Wenezuelczyka Franklina Brito, przekształcił się w demonstrację przeciwko prezydentowi kraju. Mężczyzna głodował przez pół roku w proteście przeciwko odebraniu odebraniu mu przez rząd 300-hektarowego gospodarstwa.

Przedstawiciele wenezuelskich partii opozycyjnych winą za śmierć Brito obarczają Hugo Chaveza. Domagają się też wszczęcia śledztwa przez Organizację Państw Amerykańskich.

Posiadłość mężczyzny została wywłaszczona w 2003 roku. Po kilku latach zabiegów o jej odzyskanie rozpoczął strajk głodowy. Brito zmarł w ubiegły poniedziałek. Ważył niespełna 40 kilogramów. Jego córka Angela Brito powiedziała, że lekarze nie mieli dostępu do ojca.

Wenezuelski rząd twierdzi, że protest został "zmanipulowany przez opozycję w celu zaszkodzenia rewolucji".