Prośba Estonii zostanie spełniona – w poniedziałek odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z naruszeniem estońskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce. Dzień później w tej samej sprawie ma zebrać się Rada Północnoatlantycka. Incydent wywołał międzynarodowe reakcje i dyskusje nt. tego, co zrobić z agresywnym zachowaniem Moskwy. "NATO powinno stanowczo reagować na prowokacje Rosji" – mówił w niedzielę szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
"22 września (...) Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych zbierze się na nadzwyczajne posiedzenie w odpowiedzi na rażące naruszenie w piątek estońskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję" - napisano w niedzielnym komunikacie estońskiego MSZ.
Również w niedzielę Reuters podał, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, że Rada Północnoatlantycka zbierze się we wtorek, by omówić wydarzenia z Estonii.
Rada Północnoatlantycka to najważniejszy organ decyzyjny NATO. Tworzą ją przedstawiciele wszystkich państw członkowskich Sojuszu (zazwyczaj ambasadorowie przy NATO, ale w razie potrzeby także ministrowie spraw zagranicznych, obrony albo szefowie państw i rządów).
Według estońskich służb trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 wleciały w piątek rano w przestrzeń powietrzną Estonii w pobliżu wyspy Vaindloo na Zatoce Fińskiej i pozostawały tam przez około 12 minut. Myśliwce nie miały planów lotu, a ich transpondery były wyłączone. Nie nawiązały również dwukierunkowej łączności radiowej z estońską kontrolą ruchu lotniczego. Premier Kristen Michal oznajmił, że Estonia zdecydowała się złożyć wniosek w sprawie uruchomienia konsultacji na podstawie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego w związku z tym incydentem.
Szef MSZ Margus Tsahkna podkreślił, że Rosja naruszyła wcześniej w tym roku przestrzeń powietrzną Estonii czterokrotnie, co samo w sobie jest "nie do przyjęcia", ale piątkowe wtargnięcie to "bezczelność bez precedensu".
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał w trakcie niedzielnego wystąpienia w Boguchwale na Podkarpaciu, że Rosja w ostatnich latach ok. 40 razy naruszyła przestrzeń powietrzną Estonii.
Ten ostatni przypadek jest bardzo brutalny, bo trwał 12 minut. Pokazuje, jak Rosja rozpędza się, jak prowokuje z każdej strony - powiedział.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że maszyny rosyjskie niedawno przeleciały też nad platformą wiertniczą należącą do Orlenu, a rosyjska flota cieni przerywa kable, które znajdują się na dnie Bałtyku.
Te prowokacje będą trwać i trzeba na nie odpowiadać. Trzeba też budować siłę i odporność społeczeństwa, żeby nie ulec dezinformacji, bo tutaj znów jest próba dezinformacji, bo Rosja nie potwierdza tego typu działań - mówił polityk.
Wicepremier podkreślił, że "prowokacyjny charakter działań Rosji się nasila".
Głos w sprawie zabrali także inni przywódcy z naszej części Europy.
"Granica NATO na północnym wschodzie jest wystawiana na próbę nie bez powodu. Musimy działać poważnie. PS. Turcja dała przykład 10 lat temu. Daje do myślenia" - napisała w piątek w serwisie X szefowa resortu obrony Litwy Dovile Sakaliene. Polityk przypomniała wydarzenie z 2015 r., gdy Turcja zestrzeliła myśliwiec Rosjan, którzy nagminnie naruszali ich przestrzeń powietrzną i nie reagowali na pokojowe próby załagodzenia sporu.
W podobnym duchu wypowiedział się w sobotę prezydent Czech i były dowódca wojsk NATO Petr Pavel. Polityk stwierdził, że Sojusz musi odpowiednio reagować na łamanie zasad przez Rosję, nie wykluczając reakcji militarnej. Musimy odpowiednio zareagować, w tym ewentualnie zestrzelić rosyjskie maszyny - stwierdził. Rosja bardzo szybko zda sobie sprawę, że popełniła błąd i przekroczyła dopuszczalne granice. Niestety, jest to balansowanie na krawędzi konfliktu, ale ustępowanie złu po prostu nie jest możliwe - powiedział.
Lider Czech podkreślił, że ostatnie incydenty w Polsce, Estonii oraz trwająca od czterech lat wojna na Ukrainie dotyczą całej Europy. Jeśli nie będziemy trzymać się razem, to prędzej czy później spotka to również nas - zaznaczył Petr Pavel.
W nocy z 9 na 10 września w trakcie nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Uruchomiono procedury obronne. Drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo. To pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju Siły Powietrzne użyły uzbrojenia w celu eliminacji obcych obiektów.
Drony odnaleziono do tej pory w pięciu województwach: lubelskim (najwięcej), mazowieckim, świętokrzyskim, łódzkim i warmińsko-mazurskim.


