Prezydent Francji Francois Hollande darował resztę kary kobiecie skazanej na 10 lat za zastrzelenie męża, który latami maltretował i gwałcił ją i dzieci. Sprawa Jacqueline Sauvage, która przegrała apelację, stała się we Francji symbolem plagi przemocy domowej.

Prezydent Francji Francois Hollande darował resztę kary kobiecie skazanej na 10 lat za zastrzelenie męża, który latami maltretował i gwałcił ją i dzieci. Sprawa Jacqueline Sauvage, która przegrała apelację, stała się we Francji symbolem plagi przemocy domowej.
Jacqueline Sauvage ułaskawiona przez prezydenta Francji /PAP/EPA/PHILIPPE RENAUD /PAP/EPA

Decyzja prezydenta pozwoli 68-letniej kobiecie wyjść na zwolnienie warunkowe w połowie kwietnia, po upływie 2 lat i czterech miesięcy, w którym to okresie nie mogła się ubiegać o przedterminowe zwolnienie - poinformowali jej prawnicy. W piątek Francois Hollande spotkał się z trzema córkami Sauvage.

Jacqueline Sauvage w małżeństwie, w którym mąż alkoholik znęcał się nad nią i czworgiem dzieci, gwałcił ją i córki, przeżyła 47 lat. Jej historia stała się głośna we Francji. Petycję o ułaskawienie kobiety podpisało blisko 436 tys. ludzi.

10 września 2012 r., dzień po tym, kiedy powiesił się jej syn, Sauvage, obwiniana za bierność wobec przemocy ze strony męża, zabiła go trzema strzałami w plecy.

W związku ze sprawą Sauvage ugrupowanie feministyczne Osez le Feminisme wezwało do poszerzenia definicji samoobrony w przypadkach kobiet będących ofiarami przemocy. Aby we francuskim prawie działanie zostało uznane za samoobronę, musi być ono proporcjonalne i stanowić bezpośrednią odpowiedź na akt agresji. Zabójstwo w odpowiedzi na powtarzające się w ciągu dziesięcioleci akty przemocy, jak w przypadku Sauvage, nie spełniało tych kryteriów.

Jak dotąd prezydent Hollande, który w kampanii wyborczej dystansował się od aktów łaski, objął nim w 2014 roku Philippe'a El Shennawy'iego, który za napad na bank i rabunek odsiedział 38 lat.

(rs)