Prezydent Izraela Mosze Kacaw przerwał milczenie i zapewnił, że jest niewinny. To jego odpowiedź na apel prokuratora generalnego Izraela, by zawiesił pełnienie obowiązków do czasu wyjaśnienia zarzutów o gwałt i molestowanie seksualne urzędniczek.

„Stał się ofiarą ordynarnego spisku. Zarzuty oparte są na zmyśleniach i kłamstwach, a prawda wyjdzie na światło dzienne” – czytamy w oświadczeniu kancelarii izraelskiego prezydenta.

Prokuratura opublikowała w niedzielę specjalny dokument, w którym podkreślono stawiane prezydentowi zarzuty. Ostateczna decyzja dotycząca postawienia Kacawa przed sądem ma zapaść w najbliższych tygodniach. Wszystko wskazuje na to, że jeżeli prezydent nie zrezygnuje z pełnienia obowiązków, może zostać usunięty z urzędu przez parlament. Taka procedura wymagałaby poparcia 90 deputowanych w 120-osobowym Knesecie.

Izraelska prokuratura bada obecnie także zarzuty wskazujące na to, że Kacaw utrudniał prowadzenie śledztwa i podsłuchiwał rozmowy swoich pracowników.

Według sondaży ponad 75 procent Izraelczyków uważa, że Kacaw powinien bezzwłocznie opuścić prezydencką rezydencję w Jerozolimie.