Ponad 700 strażaków i żołnierzy walczy w poniedziałek z blisko 40 pożarami szalejącymi na terenie wspólnot autonomicznych Kantabrii i Nawarry w północnej Hiszpanii. Według odpowiedzialnych za regionalne lasy za rozprzestrzenienie się żywiołu winę ponoszą podpalacze.

Jak poinformował w poniedziałek odpowiedzialny za lasy we władzach Kantabrii Antonio Lucio, sytuacja z powodu pożarów jest skomplikowana w całym regionie. Zaznaczył, że pojawienie się licznych pożarów w okresie zimowym wynika z dużej aktywności podpalaczy.

Oceniamy, że 100 proc. występujących w naszym regionie pożarów zostało sprowokowanych przez człowieka. W wielu przypadkach ogień pojawił się w nocy, a pożar został zapoczątkowany w tym samym czasie w kilkudziesięciu różnych miejscach obszaru leśnego - powiedział Antonio Lucio.

Według szacunków władz Kantabrii od czwartku w tym regionie pojawiło się blisko 200 pożarów. Objęły one głównie kompleksy leśne. Dotychczas nie oszacowano jeszcze wielkości spalonego terenu.

W poniedziałek przed południem ponad 200 żołnierzy wsparło prowadzoną przez 500 strażaków walkę z żywiołem w Kantabrii. Wspierają ich trzy samoloty gaśnicze i dwa helikoptery. Gaszenie około 40 pożarów utrudnia tam silny wiatr.

Z powodu rozprzestrzeniającego się ognia od niedzielnego wieczora kilka dróg na terenie Kantabrii zostało zamkniętych. Lokalna policja ujawniła, że dotychczas udało się zatrzymać dwóch prawdopodobnych podpalaczy, ale wciąż nie zostały im postawione zarzuty.

Oczekujemy po południu opadów deszczu. Mamy nadzieję, że pomogą nam w walce z żywiołem. (...) Niezbędne będą jeszcze działania prewencyjne i czujność mieszkańców Kantabrii wobec podpalaczy. Ci prawdziwi terroryści za pięć dni ponownie mogą podłożyć ogień - powiedział w poniedziałek premier regionalnego rządu Miguel Angel Revilla.

Innym regionem Hiszpanii, w którym w poniedziałek walczono z pożarami była Nawarra, na północnym wschodzie. Do popołudnia spłonęło tam prawie 100 hektarów lasów.