Ciała trzech górników wydobyto na powierzchnię z niewielkiej kopalni węgla w stanie Coahuila na północy Meksyku, która częściowo zawaliła się w następstwie powodzi. Trzech innych górników nie odnaleziono. Akcja ratunkowa trwa.

Do katastrofy w kopalni znajdującej się w osadzie Muzquiz doszło najprawdopodobniej w wyniku podmycia ścian chodnika. Akcja ratunkowa koncentruje się wypompowywaniu wody z zalanych szybów. Bierze w niej udział 28 ratowników wyspecjalizowanych w szukaniu ludzi w gruzach, a także dwa wyszkolone psy.

Kopalnia eksploatuje niewielkie pokłady węgla znajdujące się na znacznej głębokości. To powoduje, że praca jest wyjątkowo niebezpieczna.

W graniczącym z amerykańskim Teksasem stanie Coahuila doszło już do kilku groźnych wypadków w kopalniach. Od lat narzekano tu na niebezpieczne warunki pracy - pisze agencja AP.

Do najtragiczniejszej katastrofy doszło w lutym 2006 roku, kiedy w wyniku eksplozji metanu w kopalni w miejscowości Sabinas zginęło 65 górników. Ratownikom udało się odnaleźć zwłoki tylko dwóch z nich. Władze odwołały poszukiwania i zamknęły kopalnię pięć dni po wypadku. Tłumaczono, że jest tam niebezpiecznie ze względu na toksyczny gaz.