Polska ambasada w Tel Awiwie zdecydowanie odrzuca zarzuty napastnika, który w ostatni wtorek zaatakował ambasadora RP w Izraelu. Arik Lederman opluł i obrzucił Marka Magierowskiego obelgami. Twierdzi, że wcześniej został "strasznie potraktowany" przez ochronę ambasady i użyto wobec niego obraźliwego określenia Żyda.

Opublikowany dzisiaj komunikat polskiej ambasady w Izraelu jest krótki: "Zapis z kamer jednoznacznie obala twierdzenia napastnika w sprawie rzekomego złego potraktowania przez strażnika. Napastnik świadomie podążał za samochodem ambasadora. Jesteśmy gotowi udostępnić wszystkie materiały odpowiednim instytucjom".

Nagranie jest - jak donosi dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda - bardzo wyraźne i zapewne zostanie ujawnione podczas rozprawy zaplanowanej na 23 czerwca.

Arikowi Ledermanowi grozi więzienie: w ostatni czwartek izraelska prokuratura postawiła mu bowiem zarzuty napaści i gróźb karalnych, a zagrożone są one karą do pięciu lat pozbawienia wolności.

Dzień wcześniej natomiast Lederman został decyzją sądu umieszczony w areszcie domowym i ma zakaz zbliżania się do polskiej ambasady w Tel Awiwie przez 30 dni.

Co się wydarzyło?

Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski został zaatakowany we wtorek 14 maja.

Około południa do polskiej ambasady w Tel Awiwie przyszedł 60-letni mężczyzna: strażnikowi powiedział, że chce rozmawiać o polskim antysemityzmie, twierdził, że ma umówione spotkanie. Strażnik poprosił mężczyznę, by zaczekał, a ten - wydawało się - odpuścił.

W tym samym czasie z placówki wyszedł ambasador Magierowski i wsiadł do czekającej na niego limuzyny.

W pewnym momencie kierowca ambasadora zobaczył na drodze 60-latka. Zatrąbił - a napastnik wówczas odwrócił się, podbiegł do samochodu i zaczął walić pięścią w dach. Magierowski wyjął telefon, by nagrać zajście - wtedy 60-latek otworzył drzwi limuzyny, opluł dyplomatę, zaczął krzyczeć i przeklinać.

Warto zaznaczyć, że auto miało dyplomatyczne tablice rejestracyjne.

Opracowanie: