Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że polska obywatelka porwana w Czadzie została uwolniona. "Jest cała i zdrowa, co przekazałem telefonicznie jej najbliższym" - powiedział szef MSZ. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM, podczas próby odbicia polskiej lekarki z rąk porywaczy doszło do wymiany ognia.

"Polska obywatelka porwana w Czadzie została uwolniona. Jest cała i zdrowa pod opieką lekarzy" - mówi Radosław Sikorski na nagraniu, które zostało udostępnione na platformie X (dawniej Twitter).

Jak dodał, w najbliższych godzinach kobieta ma zostać przetransportowana do stolicy Czadu - Ndżameny - a potem - jeśli wyrazi taką wolę - do Polski.

"Jesteśmy winni podziękowania siłom lokalnym i naszym francuskim sojusznikom" - podkreślił Sikorski w nagraniu.

"Polka porwana w Czadzie jest już bezpieczna i wkrótce wróci do kraju. W tym miejscu kieruję największe podziękowania do francuskiego Ministra Obrony Sebastiena Lecornu oraz żołnierzy francuskim, dzięki którym Polka odzyskała wolność" - napisał natomiast wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

"Polka została odbita"

Paweł Wroński, rzecznik MSZ poinformował RMF FM, że kobieta została uwolniona "w akcji czadyjskich służb specjalnych i czadyjskiego wojska w terenie zalesionym".

Została odbita - podkreślił. Wroński nie sprecyzował, gdzie dokładnie doszło do uwolnienia kobiety. Wiadomo jednak, że chodzi o południe kraju.

Na razie także nie ma informacji o tym, kim byli porywacze oraz ilu ich było.

Na razie nie wiadomo także, czy kobieta wróci teraz do Polski. Leży to w jej gestii. Na początku musi zostać zbadana przez lekarzy, musi być oceniony jej stan zdrowia. W każdym razie nic obecnie jej się nie stało. Jest w kontakcie z rodziną - dodaje rzecznik.

Polska lekarka uprowadzona przez nieznanych sprawców

Do uprowadzenia polskiej lekarki doszło w piątek - tak wynika z relacji gubernator prowincji, w której leży Dono Manga. Miasto to położone jest ponad 400 km na południowy wschód od stolicy kraju Ndżameny. 

Porwania miało dokonać trzech uzbrojonych mężczyzn. Wykorzystali moment, gdy w szpitalu nie było chroniących placówkę żołnierzy, którzy oddalili się na piątkową modlitwę. 

Placówka jest administrowana przez międzynarodową katolicką organizację humanitarną Caritas. Twierdzi ona, że Polka pojechała do Czadu jako wolontariuszka. 

Napastnicy porwali Polkę i jej kolegę z Meksyku, a następnie uciekali motocyklami. Z tego powodu prawdopodobnie porzucili Meksykanina, zabierając dalej tylko kobietę. 

W poniedziałek rzecznik MSZ Paweł Wroński informował, że napastnicy podawali się za pacjentów, a z tego, co wiadomo, podłoże porwania miało "bardziej charakter kryminalny". Zaznaczał, że resort pozostawał w stałym kontakcie z rodziną porwanej.