Biały policjant, który w sierpniu w Ferguson w stanie Missouri zastrzelił czarnoskórego nastolatka Michaela Browna, zrezygnował ze służby w tamtejszej policji - poinformował jego adwokat. Śmierć 18-latka i jej okoliczności, a także późniejsza decyzja o niestawianiu policjanta w stan oskarżenia, wywołały w USA falę zamieszek.

28-letni Darren Wilson był do tej pory na zwolnieniu. Jak poinformował jego adwokat Neil Bruntrager, dymisja, którą złożył funkcjonariusz, wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym.

Sam Wilson powiedział gazecie "St. Louis Post-Dispatch", że odchodzi ze służby z własnej woli. Wyjaśnił, że lokalny wydział policji otrzymywał groźby przestrzegające przed jego dalszym zatrudnianiem. Nie chcę, by jeszcze ktoś został skrzywdzony z mojego powodu - powiedział.

Lokalna społeczność uznała śmierć czarnoskórego nastolatka za przestępstwo na tle rasowym. Wybuchły gwałtowne protesty, które szybko przerodziły się w rozruchy, podpalenia i rabunki sklepów. Do kolejnej fali zamieszek doszło, kiedy 25 listopada ława przysięgłych uznała, że nie ma podstaw, aby Wilson stanął przed sądem pod zarzutem morderstwa. Protesty wybuchły wówczas również m.in. w Bostonie, Nowym Jorku, Los Angeles, Dallas i Atlancie.

Policja z Ferguson, miasta zamieszkanego głównie przez Afroamerykanów, twierdziła po śmierci Browna, że nastolatek zachowywał się agresywnie. Świadkowie natomiast utrzymywali, że Wilson strzelał do nieuzbrojonego Browna, choć ten stał z rękami podniesionymi do góry.

(edbie)