Amerykańska policja kolejny dzień przeszukuje ogromną farmę należącą do mormońskiej sekty w stanie Teksas. Szuka potwierdzenia tego, o czym wszyscy nieoficjalnie wiedzą. Wyznawcy sekty żyją w poligamii, a dorośli mężczyźni żenią się z 12-latkami, 13-latkami, które później rodzą im dzieci.

Powszechnie wiadomo, że wyznawcy sekty od dawna łamią amerykańskie prawo. Policji jednak potrzebny był pretekst do interwencji na farmie. Funkcjonariusze mają go teraz, wiedząc o rzekomym małżeństwie 50-letniego mężczyzny z 15-letnią dziewczynką.

Trwające na farmie przeszukania mają na celu znalezienie dowodów: zdjęć, dokumentów, czegoś, co potwierdzi fakt ślubu. Wywieziono już stamtąd ponad 180 kobiet i dzieci, które także mogły być ofiarami molestowania seksualnego przez wyznawców sekty.

Wcześniej nic nie robiono, bo sekta odgrodziła się od świata zewnętrznego. Na terenie prawie 700 ha zbudowała swoje prywatne miasto z kościołem, ujęciem wody i ponad setką innych budynków. Wszystko to znajdowało się za płotem, pilnowane przez uzbrojonych mężczyzn. Nie jest łatwo wniknąć w życie takiej społeczności. Działanie utrudniał także fakt, że problem dotyczy sekty, a nikt nie skarży się policji na coś, w co wierzy.