Roman Polański odwoła się od decyzji sądu, który odrzucił jego wniosek o tymczasowe zwolnienie ze szwajcarskiego aresztu. Sędziowie obawiają się bowiem ucieczki reżysera ściganego za gwałt sprzed lat.

Jestem przekonany, że w tych wyjątkowych okolicznościach, w jakich poproszono o ekstradycję pana Polańskiego - 32 lata po zdarzeniu, gdyby na decyzję sądu nie wpływało publiczne oburzenie - powinniśmy otrzymać decyzję bardzo szybko, czego wymaga bezstronny wymiar sprawiedliwości. A to się dzisiaj nie stało - stwierdził mecenas reżysera, Herve Temime.

Według wyliczeń obrońców Polańskiego dalsze przetrzymywanie filmowca w szwajcarskim areszcie może doprowadzić do 40 milionów dolarów strat sponsorów, którzy zainwestowali w jego nowy film.

Polański został pod koniec września zatrzymany na lotnisku w Zurychu i umieszczony w areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca mu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem rozpoczętego przeciwko Polańskiemu postępowania karnego zbiegł on do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.