Co najmniej dziewięć osób straciło życie na skutek powodzi w północnej Turcji - poinformowały tamtejsze władze. W niektórych miejscach poziom wody sięgnął czterech metrów wysokości, a ulice i wsie zamieniły się w rwące potoki.

Do walki z żywiołem zmobilizowano ponad 1000 ratowników.

Dziewięciu naszych obywateli straciło życie z powodu powodzi w prowincji Kastamonu. Trwają poszukiwania jednej osoby, którą zgłoszono jako zaginioną - poinformowała w komunikacie turecka agencja ds. katastrof i zarządzania kryzysowego (AFAD). 

Poza Kastamonu powodzią dotknięte zostały także dwie inne prowincje położone nad Morzem Czarnym - Bartin i Synopa - gdzie w nocy z wtorku na środę wystąpiły intensywne deszcze. W niektórych miejscach poziom wody sięgnął czterech metrów wysokości, a ulice i wsie zamieniły się w rwące potoki niosące za sobą samochody i znaki drogowe - relacjonowały lokalne władze.

To katastrofa, której nie doświadczyliśmy być może od 50 czy 100 lat. W niektórych miejscach rejestrowaliśmy rekordowe opady - mówił w środę turecki minister rolnictwa i leśnictwa Bekir Pakdemirli.

Osunięcia ziemi, uszkodzony most

Intensywne opady spowodowały także liczne osunięcia ziemi, które uszkodziły jeden z mostów drogowych w regionie. Na skutek zdarzenia osiem osób trafiło do szpitala.

Silne opady deszczu złagodnieją w piątek - zapowiedzieli synoptycy. Północne tereny Turcji każdego lata nawiedzają gwałtowne powodzie. W ubiegłym roku zginęło w nich co najmniej pięć osób.

Od końca lipca kraj zmagał się również z szalejącymi pożarami, które spustoszyły dziesiątki tysięcy hektarów lasów wzdłuż południowego wybrzeża.